Zdesperowany mężczyzna podejmuje pracę jako telemarketer. Kiedy ujawnia się jego nadzwyczajny talent, umożliwiający sprzedaż praktycznie wszystkiego, prezes firmy składa mu nietypową ofertę.
- Aktorzy: Lakeith Stanfield, Tessa Thompson, Jermaine Fowler, Omari Hardwick, Terry Crews i 15 więcej
- Reżyser: Boots Riley
- Scenarzysta: Boots Riley
- Premiera kinowa: 15 marca 2019
- Premiera światowa: 20 stycznia 2018
- Ostatnia aktywność: 8 października 2023
- Dodany: 16 października 2018
-
Gdyby Słońce miało nagle eksplodować, zmiatając naszą planetę z powierzchni wszechświata, nie żałowałabym, że ostatnim filmem, jaki widziałam, jest "Przepraszam, że przeszkadzam".
-
Niezłe żarty, sprawna reżyseria i dosyć ciekawy scenariusz sprawiają, że obejrzeć mogą go prawie wszyscy. Nie spodziewajcie się tylko bezrefleksyjnej rozrywki. To nie ta koncepcja gospodarczo-polityczna.
-
W tym szaleństwie jest metoda. Koniec końców zderzenie czegoś tak przyziemnego jak telemarketing z fantastyką musi wypaść frapująco.
-
Oryginalna krytyka nierówności, która świeżością i dowcipem nie ustępuje "Parasite'owi", zaś w obrazie społecznego gniewu stanowi dobre preludium do "Jokera".
-
Jest bardzo celnym treściowo filmem. Szkoda jedynie, że Riley tak bezceremonialnie sięga w nim po szereg postmodernistycznych rozwiązań, które - choć pierwotnie wzbogacają przekaz - nużą, a w ostateczności odbijają się czkawką.
-
Absolutna jazda bez trzymanki, nieograniczone szaleństwo, istne dziwactwo.
-
Jak zwykle bywa w przypadku mocno zaangażowanych filmów, "Przepraszam, że przeszkadzam" nie jest lekturą dla każdego. Jeśli jednak nie reagujecie alergicznie na mocne polityczne przesłanie ubrane w komediowe szaty, dajcie się porwać na szaloną przejażdżkę opłotkami Oakland. Nie pożałujecie.
-
Niektórzy pewnie określą wymowę "Przepraszam, że przeszkadzam" jako nachalną, ale będą to głosy tak samo absurdalne jak nawoływanie np. o mniej natrętne przekonywanie do weganizmu. Czekam na kolejny film Bootsa Rileya i jestem przekonany, że będzie on równie mocny.
-
Wbrew temu, co można przeczytać w niektórych recenzjach, "Przepraszam..." nie jest szczerozłotym majstersztykiem. Napisany przez Rileya scenariusz trzeszczy od nadmiaru wątków, a do tego bywa chaotyczny i zwyczajnie niedopracowany. Nie stanowi to jednak dużego problemu. W pewnym stopniu jest to nawet zaleta. "Przepraszam, że przeszkadzam" jawi się jako dzieło punkowe z ducha, dalekie od perfekcji, ale rekompensujące to energią, będące niekontrolowaną eksplozją pomysłów.
-
Będący doskonałą rozrywką Przepraszam, że przeszkadzam działa najlepiej komentując społeczne i rasowe podziały w Ameryce, dogryzając konsumpcjonizmowi i pogoni za łatwym pieniądzem. Robi to w lekki, zabawny sposób.
-
Szalona mieszanka komedii i fantastyki. Przyjemny seans, ale próbujący mierzyć się z kwestiami roli pieniądza, pracy w korporacjach i ludzką moralnością.
-
Mimo że argumentacja wokalisty formacji The Coup wyrażona została z subtelnością młota, wielowymiarowość towarzyszącej jej historii z góry odbija zarzuty o przedkładaniu publicystyki nad sztukę.
-
Ma mimo wszystko w sobie tak dużo czaru i charyzmy, że ciężko mieć do niego negatywny stosunek. To też dzieło, które koniec końców wywiązuje się z obietnicy zapowiedzianej w pierwszych kadrach, będąc obrazem jednocześnie ambitnym i złośliwym.
-
Polecam ten film wszystkim, którzy chcą zażyć nieco szaleństwa, usłyszeć głosy rebelii i doświadczyć porządnej dawki wszystkiego w jedynym i to w dodatku naraz.
-
Kino inteligentne w scenariuszu i odważne w narracji.
-
Postmodernistyczna i surrealistyczna szaleńcza jazda mierząca się z tematami rasizmu i nierówności społecznych oraz ekonomicznych. Tyleż samo fascynująca, co chaotyczna.
-
Ze względu na swoją dziwność i odjechanie ma szansę stać się dziełem oglądanym także w Polsce i polecanym sobie przy wszelkiego rodzaju dyskusjach, gdy ktoś prosi o te słynne "filmy ryjące banie". Choć widać jeszcze kilka błędów i zadyszek, debiut Rileya z pewnością można uznać za udany i skoro Boots jest człowiekiem obdarzonym taką fantazją, pozostaje czekać na jego kolejne produkcje.
-
Bezkompromisowa wizja świata pieniądza ciosana jest czasem zbyt grubą metaforą, ale ostatecznie dostajemy film, który pozostaje w pamięci na dłużej i zmusza do myślenia.
-
Znakomita przerysowana satyra i najbardziej porąbany film 2018 roku.