Demonologowie Ed i Lorraine Warren za wszelką cenę chcą uniemożliwić Annabelle dokonywanie kolejnych okrutnych czynów. Przywożą opętaną lalkę do zamkniętego pokoju w swoim domu.
- Aktorzy: Vera Farmiga, Patrick Wilson, Mckenna Grace, Madison Iseman, Katie Sarife i 15 więcej
- Reżyser: Gary Dauberman
- Scenarzysta: Gary Dauberman
- Premiera kinowa: 12 lipca 2019
- Premiera DVD: 13 listopada 2019
- Premiera światowa: 26 czerwca 2019
- Ostatnia aktywność: 14 stycznia
- Dodany: 31 maja 2019
-
Plasuje się gdzieś pomiędzy pierwszą a drugą produkcją... i moim zdaniem wyczerpuje temat.
-
6.721 listopada 2019
- 2
- Skomentuj
-
-
To przykład produkcji, która nie ucieszy i nie sprawi przyjemności weteranom horroru, a ludzi, którzy z takim kinem nie mają zazwyczaj do czynienia, co najwyżej zniechęci do zagłębiania się w ten specyficzny gatunek. Zdarzyło mi się oglądać amatorskie produkcje trzymające w większym napięciu, o lepszej oprawie, scenariuszu i aktorstwie.
-
Widzowie, którzy naprawdę lubią się bać zrobią lepiej, szukając innego tytułu, a "Annabelle wraca do domu" traktując raczej jako ciekawostkę na deszczowe popołudnie. Na seans powinni wybrać się wyłącznie fani serii Obecność, by poznać zakończenie historii przeklętej lalki.
-
Na pewno nie budzi takiego niesmaku, jak "Topielisko. Klątwa La Llorony", ale z kreatywnymi metodami straszenia, jakie wygenerowano w poprzedniej "Annabelle", ma niewiele wspólnego. "Narodziny zła" były bowiem odsłoną i straszną, i gustownie sfotografowaną, skąpaną w zaskakującej stylistyce retro. "Annabelle Comes Home" toczy się zaś prawie pół wieku temu, ale pozbawiona jest specyficznego ducha lat siedemdziesiątych. To sequel anemiczny i mało efektowny, zbyt rzadko podnoszący ciśnienie.
-
To jedna z tych lepszych odsłon uniwersum "Obecności".
-
Kolejna część serii zawodzi tak samo jak poprzednie. Nudny i w ogóle nie trzyma napięcia.
-
Annabelle wraca do domu niespodziewanie okazała się dość zabawną, dydaktyczną historią - jednak aż do chwili eskalacji wydarzeń paranormalnych stanowi też niezły horror.
-
Lalka nie jest źródłem grozy w filmie, choć przecież tytuł jasno sugeruje coś zupełnie innego. Przestraszyć może jedynie tych, u których dyskomfort budzi sam jej wygląd. Jedynym prawdziwym źródłem niebezpieczeństwa jest... suknia ślubna.
-
Kiedyś czekało się na kontynuację "Obecności" jak na pierwszą gwiazdkę, i dalej się czeka na kolejną jej cześć, ale kolejne spin-offy i ich kontynuacje nawarstwiają tylko kurz na oryginale, co źle wróży dalszemu rozrastaniu się tej serii.
-
Jest to film do jednokrotnego obejrzenia i zapomnienia, co mnie smuci, bo Obecność rozpoczynająca tę serię, była naprawdę dobrym i obiecującym filmem.
-
Najstraszniejsza przygoda Annabelle. Wcześniejsze części nie przerażały, były poprawne, ta nareszcie wzbudza w widzu choć trochę strachu.
-
Fabuła jest w stu procentach pretekstowa - Annabelle wraca do domu tylko po to, żeby obudzić wszystkie drzemiące w nim zjawy i duchy. Kiedy tylko małżeństwo Warren wyjeżdża, przemienia się w demoniczną wersję Kevina McCallistera, ale tym razem "mokrymi bandytami", którzy wtargnęli na cudzy teren są wyjątkowo irytujące dzieciaki.
-
Zdecydowanie jeden z tych letnich, luźnych horrorów, na którym bardziej od niepokoju czy strachy liczy się dobra zabawa.
-
Najsłabsza część nie tylko spin-offowej serii Annabelle, ale nawet całego uniwersum Obecności. Choć film z całą pewnością zajmuje dolne stany kategorii "poprawny", nie ma w nim absolutnie nic, co pozwoliłoby go jakkolwiek zapamiętać. To po prostu spędzone - bez żadnego przysłówka - półtorej godziny.
-
Kolejny tytuł do odfajkowania i zapomnienia. Gatunek horroru, ta jego ciekawsza część, zmierza w zupełnie innym kierunku, podczas gdy propozycja Daubermana tonie w zalewie anachronizmów.
-
Stracony potencjał, nudny seans i masa głupotek - tak bym podsumowała najnowszą część Annabelle.
-
Mimo licznych mankamentów Annabelle wraca do domu okazuje się być całkiem niezłym filmidłem, wprawdzie nieco za długim i niezbyt strasznym, ale dużo solidniejszym od chociażby Topieliska.
-
Kolejna część uniwersum Obecności. Średnio udana, ale fanom zapewne przypadnie do gustu.
-
Solidna rozrywka dla fanów obrazów grozy oraz powiew świeżości w mocno już wyeksploatowanym uniwersum Jamesa Wana.
-
Zgrabna historia o żalu i lęku, które stają się katalizatorem straszących nas potworów. I choć wciąż wszystko ubrane jest w szaty sztampowego horroru o duchach, luz i poczucie humoru, jakim wypełniona jest produkcja, tchnęła nowe życie w archaiczną lalkę.
-
Jeśli porównać ją z innymi franczyzami, typu "Zakonnica", czy nawet pierwsza część "Annabelle" nie jest najgorzej. Nie ma tu za dużo efektów - jak na standardy uniwersum - a te, które są nie są najgorsze, historia też jest znośna choć nazwanie ją intrygującą byłoby znacznym przegięciem.
-
Za mało tu zabawy konwencją, za dużo budowanego w nieskończoność napięcia, w trakcie którego bohaterowie idą, rozglądają się, idą, obracają się za siebie, idą... Trwa to zbyt długo i zbyt często.
-
W dobie posthorrorów płynących pod prąd gatunku nie ma fanom kina grozy niczego ciekawego do zaoferowania. No, może poza katalogiem upiornych gadżetów z domu Warrenów, które zapowiadają kolejne spin-offy uniwersum.
-
Przyzwoity, ale mimo wszystko przeciętny horror, o którym szybko zapomnimy...