Billy, Bones i Rat starają się przetrwać w Detroit, rządzonym przez okrutnego Bully'ego.
- Aktorzy: Christina Hendricks, Iain De Caestecker, Saoirse Ronan, Matt Smith, Ben Mendelsohn i 15 więcej
- Reżyser: Ryan Gosling
- Scenarzysta: Ryan Gosling
- Premiera kinowa: 10 lipca 2015
- Premiera światowa: 20 maja 2014
- Ostatnia aktywność: 28 grudnia 2023
- Dodany: 28 grudnia 2017
-
Niespójne, chwilami usypiające, ale nastrojowe, pełne melancholii, nadziei i krwi dzieło.
-
Nie jest to niestety debiut na miarę "Zabiłem moją matkę" czy chociażby polskiego fenomenalnego "Hardkora Disko", ale to wciąż dobry film, który elektryzuje i obrazami wzbudza mnóstwo skrajnych odczuć.
-
Trudno nie zauważyć, kim inspirował się Gosling. Jego film stanowi połączenie atmosfery charakterystycznej dla kina Davida Lyncha z motywami pożyczonymi od Nicolasa Windinga Refna. Niestety, połączenie to ma charakter nieudanej kopii przygotowanej zdolnego ucznia.
-
Choć trudno powiedzieć, czy zadowoli kogokolwiek - raczej pozostawi mieszane uczucia.
-
Zejście w otchłanie Lost River nie stanie się dla nikogo objawieniem, ale może odciąć nas od zewnętrznego świata, pozwalając na zanurzenie się w przyjemnym, oderwanym od rzeczywistości śnie. A przecież tak właśnie powinno wyglądać prawdziwie kinowe doświadczenie.
-
Hermetyczny projekt, niezależne kino nakręcone z pasją, pozbawione jednak głębszego znaczenia, w konsekwencji będące jedynie zachwycającą audiowizualnie wydmuszką.
-
Całkiem zgrabne połączenie kiczowatego teledysku z ciężkim, dusznym dramatem rodzinnym, w którym widać ogromne oddanie i determinację reżysera, który poszukuje i tworzy z pasji.
-
Autor miał pomysł, aktorów i nawet nieźle zbudował klimat, ale fabularnie poległ.
-
Sprawnie zrobione kino inicjacyjne, któremu ciąży nazwisko słynnego aktora.
-
Fabularnie jest naprawdę dość kiepsko, z kolei ciasny klimat okraszony fantastycznymi zdjęciami i jeszcze lepszą muzyką, robi o niebo lepsze wrażenie. Czy jest to debiut udany? Wbrew temu, co być może można wywnioskować z powyższej opinii, uważam że summa summarum - tak, jest całkiem nieźle, zwłaszcza biorąc pod uwagę, na co porwał się młody reżyser.
-
Nawet jeśli niektóre elementy - takie jak muzyka i zdjęcia - same w sobie stoją na dobrym poziomie, to film nie broni się jako całość. Być może Gosling jest za mało doświadczonym reżyserem, by stworzyć z tak różnorodnych wątków ciekawe, fascynujące dzieło.
-
Muzyka Johnnego Jewela to zdecydowanie największy atut filmu. Dla niej i kilku klimatycznych scen mimo wszystko warto zobaczyć świat oczami Ryana Goslinga. Myślę jednak, że nie będę osamotniona w opinii, że lepiej wychodzi mu praca po tej stronie kamery, której trzymał się do tej pory.
-
Problem "Lost River" polega na tym, że poza obrazkami Gosling nie ma nic więcej do powiedzenia.
-
Inspiracje te ostatecznie nie denerwują, bo opowieść łykamy bezboleśnie, choć bez zbytniej euforii.