W niewyjaśnionych okolicznościach, w odciętym od świata i na pozór spokojnym półwyspie helskim, dochodzi do tajemniczej zbrodni. Łączy ona ze sobą młodego chłopaka Kaila oraz Milę - striptizerkę z lokalnego baru. Głównym podejrzanym w sprawie jest amerykański pisarz Jack, który przyjechał do Polski pisać nowy scenariusz. Wkrótce jednak policyjne śledztwo odkryje mroczne sekrety mieszkańców kurortu.
- Aktorzy: Philip Lenkowsky, Marcin Kowalczyk, Małgorzata Krukowska, Katarzyna Paskuda, Andrzej Baranowski i 14 więcej
- Reżyserzy: Katarzyna Priwieziencew, Paweł Tarasiewicz
- Scenarzyści: Katarzyna Priwieziencew, Paweł Tarasiewicz
- Premiera kinowa: 5 sierpnia 2016
- Premiera światowa: 12 października 2015
- Dodany: 20 lipca 2016
-
Marniutka krajowa podróbka kina Davida Lyncha.
-
Przeszkadzał mi przede wszystkim nadmiar środków.
-
Nie wszystko jest tutaj idealne, pojawiają się małe błędy scenograficzne, ale to bez znaczenia, gdy nawet kilka dni po seansie wciąż się myśli się o filmie i najchętniej wróciłoby się do niego jeszcze raz.
-
Pomysł ambitny, nieco gorzej z realizacją.
-
Mami zmysły zabawami formalnymi, nie potrafiąc jednak w pełni zdecydować się na jedną stylistykę, przez co ostatecznie nie porywa w stopniu, w którym powinien.
-
Choć opowieść niesie w sobie kryminalny potencjał, to rozpada się na kawałki w zbyt wydumanej formie i przerysowanym aktorstwie.
-
Tarasiewicz i Priwieziencew wykorzystują znane już wszystkim chwyty i motywy, by ugotować z nich surrealistyczną zupę gęstą niczym mgła nad miasteczkiem Twin Peaks. Następnie łapią za kocioł i wywracają go do góry dnem.
-
Pod efektownymi, kolorowymi i różnorodnymi obrazami, którymi kusi "Hel", nie skrywa się żaden sens.
-
Bez wątpienia jedna z największych tegorocznych filmowych niespodzianek. Bałem się bardziej niż na większości horrorów.
-
Szkoda, że wszystko jest w tym filmie tak wtórne, bowiem plastycznie "Hel" robi pozytywne wrażenie.
-
Intryguje, ale tylko na chwilę. Wizualnie zachwyca, ale to za mało.
-
W "Helu" nie wszystko chyba zagrało jak należy, ale biorąc pod uwagę, że to debiutancki film, na dodatek zrealizowany w warunkach niezależnych, na pewno warto pochwalić ambicję młodych reżyserów. Na razie dostaliśmy od nich próbę "polskiego Lyncha", może następnym razem Priwiziencew i Tarasiewicz opowiedzą coś od siebie.
-
Warto zobaczyć ten film jako interesujący projekt rodzimej kinematografii, zwłaszcza jeśli jest się miłośnikiem Lyncha, Refna lub Szulkina.
-
Dobry Lynchowski film, ale niestety nic ponadto. Trochę zabrakło mi tu jakiegoś bardziej autorskiego sznytu, czegoś bardziej odrębnego.
-
Odetchnęłam z ulgą, gdy pojawiły się napisany końcowe. Ocena nie jest najniższa tylko dlatego, że dobrze było popatrzeć na Philipa Lenkowsky'ego w końcu w głównej roli, a także na - niestety niewykorzystywanego w polskim kinie - Marcina Kowalczyka.
-
Byłoby o wiele ciekawiej, a na pewno oryginalniej, gdyby zamiast przywoływać filmowego klasyka, uwierzyli we własne możliwości.
-
Intrygujący i klimatyczny, choć niespełniony. Przypomina spacer nad morzem o zmierzchu - w pewnym momencie wszystko przestaje być jasne, z wyjątkiem szeptanego przez fale nazwiska "David Lynch".
-
Rozpalony eksperyment, żywo zafascynowany twórczością Refna, robiący dyskotekę na miejscu zbrodni. To kryminał nafaszerowany amfetaminą i kompulsywnym światłem.
-
Mimo wątku kryminalnego i aury niepokoju "Hel" Priwieziencew i Tarasiewicza ma w sobie lekkość i dawkę humoru. A ziarnistość obrazu uzyskana dzięki kręceniu filmu na taśmie czyni to lynchowskie miasteczko jeszcze bardziej niezwykłym. Założę się, że na takim Helu jeszcze nie byliście.
-
Koncepcja jest dobra i słuszna, ale niedorobiona.
-
Bardzo hermetyczne, choć nie pozbawione klimatu kino pełne tajemnicy, mroku i niepokoju. Pozornie morze, las, kempingi oraz bar Go-Go, ale jest tu równie strasznie jak w Twin Peaks.
-
Zgrabne połączenie elementów popkulturowych z zagranicy z rodzimym kinem autorskim.