Laureat Nagrody Nobla wraca do rodzinnego miasta w Argentynie, które stało się inspiracją jego powieści.
- Aktorzy: Oscar Martínez, Dady Brieva, Andrea Frigerio, Nora Navas, Manuel Vicente i 15 więcej
- Reżyserzy: Gastón Duprat, Mariano Cohn
- Scenarzysta: Andrés Duprat
- Premiera kinowa: 6 stycznia 2017
- Premiera światowa: 4 września 2016
- Dodany: 10 października 2016
-
Dramat, rozrzedzany komedią tak bardzo, że traci szanse na pozostanie nim. Co niestety w przypadku mało pomysłowego na prowadzenie kina, dociera do mało ważnej opowieści, ale ciekawej.
-
Przypomina najlepsze komedie Czechosłowackiej Nowej Fali.
-
To sztuka zrealizować film, w którym każda pojedyncza scena jest wciągająca i pasuje do całości. Powoli zamyka to cały film, podzielony na kilka rozdziałów. Od śmiechu powstrzymuje nas jedynie obawa, że mogło się coś takiego wydarzyć w rzeczywistości.
-
Sprawdza się jako słodko-gorzkie kino obyczajowe na temat roli autora, literatury oraz wyrywaniu się z ciasnej mentalności.
-
Duprat i Cohn elegancko, ale celnie wyśmiewają zarówno mentalną zaściankowość, jak i świat sztuki. Tworząc niezwykle zabawne mikro scenki, kreując barwne postacie i skomplikowane relacje między nimi, budują kunsztowną, intelektualnie stymulującą, wielopiętrową narracyjną budowlę, której zaskakująca puenta wynosi film jeszcze wyżej.
-
Honorowe obywatelstwo zamiast powodem do dumy stało się utrapieniem - i taki przewrotny przekaz wyłania się z tego filmu. Przewrotny, ponieważ argentyńska para reżyserów Gastón Duprat i Mariano Cohn, nawiązując do narodowego żalu skupionego wokół postaci Borgesa, pokazała w swoim filmie, że wielkim pisarzom honory i nagrody są niepotrzebne do szczęścia, a nierzadko stają się źródłem problemów.
-
Obraz gubi więc równowagę, przez jednostronność traci wiarygodność. Gdyby "Honorowy obywatel" miał bardziej publicystyczny charakter, takie podejście nie sprawiałoby kłopotu. Nawet dokumentalna forma nie tworzy jednak dziennikarskiego pazura.
-
Brawurowy film Mariano Cohna i Gastóna Duprata znacznie bardziej przypomina za to czarne komedie Milosa Formana, a co najważniejsze, dorównuje im pod względem jakości.
-
Z jednej strony brawurowa satyra na prowincjonalną przaśność, z drugiej - błyskotliwa refleksja nad przenikaniem się granic w sztuce.
-
W swej przekorze i groteskowym sznycie staje się wielowarstwową historią, którą można na wiele sposobów rozbierać na czynniki pierwsze.
-
Jest inteligentną, dość złośliwą komedią, która stopniowo przybiera coraz ciemniejszy odcień, by pod koniec zamienić się nieomal w thriller.