Młody mężczyzna zostaje uwięziony w zawalonym tunelu.
- Aktorzy: Jung-woo Ha, Doona Bae, Dal-su Oh, Jeong-geun Sin, Ji-hyeon Nam i 15 więcej
- Reżyser: Seong-hun Kim
- Scenarzysta: Seong-hun Kim
- Dodany: 5 czerwca 2017
-
Jest dziełem, który z prostego tematu - mężczyzna uwięziony w tunelu - potrafi wycisnąć naprawdę wiele, czasem niespodziewanych, emocji i ukazać sytuacje w wyjątkowo kompleksowy sposób. Tym samym kino koreańskie po raz kolejny pokazuje, ze ma naprawdę dużo do zaoferowania.
-
Koreański film katastroficzny o zabarwieniu psychologicznym. Tego u mnie jeszcze nie grali. Szkoda - dużo traciłam!
-
Niezwykle intymna historia katastrofy, która szczęśliwie więcej czasu poświęca bohaterowi i jego przeżyciom, niż wypełnionemu feerią efektów specjalnych spektaklowi.
-
Dzieli polski tytuł z 90-sowym thrillerem, w którym analogiczna sytuacja wyjściowa służyła za pretekst, by Sylvester Stallone mógł malowniczo ponapinać muskuły. Tu zamiast popisów krzepy mamy grozę sytuacji: zarówno fizyczną, jak i moralną, a wymyślność okoliczności odczarowana zostaje przejawami kolejnych życiowych absurdów.
-
Jest określany jako dramat katastroficzny i trzeba przyznać, że to idealne określenie. Katastrofa oczywiście determinuje postępowanie bohaterów, ale film mówi o bardziej skomplikowanych tematach - zachowaniu w sytuacji kryzysowej, sile woli, wytrzymałości, wierze, a nawet specyfice pracy ratowników czy mediów. Zdecydowanie warto zobaczyć, bo twórcom udało się uniknąć patosu, a nawet przemycili tu nieco humoru.
-
Reżyser od początku umiejętnie buduje suspens, bardziej koncentrując się na detalach i reakcjach postaci niż na aspektach widowiskowych - choć i tych nie brakuje. Mimo że fabuła zasadniczo nie ma prawa zaskoczyć nikogo, kto widział przynajmniej jeden film katastroficzny, niewątpliwym atutem spektaklu pozostaje nietuzinkowy sposób, w jakim wygrywane jest napięcie między epicką skalą tragedii a intymnym doświadczeniem jednostki.
-
Zanosiło się też przez jakiś czas na niskobudżetowy dramat jednego bohatera, ale nic z tych rzeczy. Kawał dobrego kina gatunkowego.
-
To "Marsjanin" Ridleya Scotta na możliwościach koreańskiego budżetu. I mimo dużo mniejszej kasy, to właśnie azjatyckie kino znowu wygrywa na mojej tablicy wyników.
-
Bardzo solidna, gatunkowa propozycja, która zapewni dwie godziny udanej rozrywki i skłoni do poseansowych refleksji.
-
Kim Seong-Hun bowiem nie tylko inteligentnie prowadzi wątek katastroficzny, łączy go też z satyrą na zgromadzonych u wylotu tunelu polityków koniunkturalistów, dziennikarzy tracących szybko zainteresowanie poważną sprawą i ratowników przeżywających problemy organizacyjne. Bo jest to również film o kryzysie komunikacji między ludźmi w Korei Południowej.
-
Przekracza granice prawdopodobieństwa, które w tego typu, względnie realistycznych filmach są inaczej zakreślone niż w takim "Marsjaninie", i przy ograniczonej ilości zwrotów akcji nie musi trwać ponad dwie godziny. W swoim gatunku jednak rzecz godna uwagi.