Niedaleka przyszłość. Niemy Leo pracuje jako barman w tętniącym życiem Berlinie. Gdy znika jego dziewczyna, wyrusza w głąb miasta na jej poszukiwanie.
- Aktorzy: Alexander Skarsgård, Paul Rudd, Justin Theroux, Gilbert Owuor, Noel Clarke i 15 więcej
- Reżyser: Duncan Jones
- Scenarzyści: Duncan Jones, Michael Robert Johnson, Damon Peoples
- Premiera światowa: 23 lutego 2018
- Ostatnia aktywność: 11 listopada 2023
- Dodany: 24 lutego 2018
-
Widzowie z ekscytacją wyczekiwali nowego filmu Jonesa, a on zafundował im bezdennie puste doświadczenie: ponad dwugodzinną podróż po cyberpunkowym świecie przyszłości, zbudowanym ze scenograficznych odpadów po "Łowcy androidów".
-
Szczerze żałuję, że nie było szansy obejrzeć tego filmu na dużym ekranie...
-
Z "Mute" jest trochę tak jak ze zgniłym jabłkiem - kupujesz z pozoru soczyście wyglądający owoc, a w środku okazuje się, że jest zepsute.
-
Zamiast kosmicznej poezji przyziemna cierpkość byłaby chyba lepszym rozwiązaniem. Sam scenariusz - intryga, bohaterowie, filozoficzny koncept, metafory - zachwyca.
-
Niestety, Duncan Jones zapowiadał, że przedsięwzięcie będzie mroczne i niekonwencjonalne. Prace nad filmem zakończyły się, wydając światu tytuł chaotyczny, męczący i bardzo głęboko zakorzeniony w klasycznej estetyce cyberpunku.
-
Nie zmieni stosunku widzów wobec Netflixa, który próbuje zdobyć uwagę kinomanów. Niby ambitne SF, ale wizualnie bardzo puste w środku, co strasznie boli.
-
Za piękną wizualną fasadą nie stoi żadna interesująca treść, która w jakikolwiek sposób uzasadniałaby potrzebę stworzenia kolejnego wizualnego klona "Łowcy androidów".
-
Kino bez polotu, wizji, a co najgorsze - pozbawione życia i energii.
-
W Bez słowa już od pierwszych chwil czujemy się zaskakująco wygodnie. Chociaż Jonesowska optyka od początku koncentruje się na właściwej cyberpunkowi dziwności świata przedstawionego, to jednak dziwności kontrolowanej - ma się wrażenie, jakoby filmowa akcja rozgrywała się w pół kroku pomiędzy współczesną percepcją świata, a tą wyniesioną chociażby z animowanej Akiry.
-
Duncan Jones postawił na kontrasty, magnetyzm i brawurę Paula Rudda i scenariusz. Ten ostatni element, chociaż wypada w rezultacie bardzo fajnie w kwestii ponurego dramatu rodzinnego i sytuacji, w których postaci są niejednoznaczne i niedookreślone w kwestiach swoich wyborów, to całość zawiera zbyt dużo wybrakowanych elementów, białych kartek, których nie powinien starać się wypełnić widz, a twórcy.
-
Mieszanka pomysłów, z których niewiele wynika. Duncan Jones to bez wątpienia twórca szalenie ambitny i utalentowany, ale w dalszym ciągu nie znalazł swojego filmowego języka i rytmu.
-
Bez słowa miało, przynajmniej teoretycznie, wszystko, by odnieść sukces. Jednak zamiast wciągającego, intrygującego filmu dostaliśmy totalnie bezpłciową produkcję, z której kompletnie nic nie wynika.
-
Kino banalne i przeciętne, które rozczarowuje płaską fabułą pełną nudnych bohaterów. Wizualne piękno przykrywa błahą treść, a wtórne wykorzystanie symboliki i metafor wyłącza czujność.
-
Niestety nie powtórzy sukcesu poprzednich filmów science-fiction Duncana Jonesa. Pierwotny zamysł twórcy był bardzo dobry, jednak ekranowy efekt reprezentuje już tylko przerost formy nad treścią z nieciekawym głównym bohaterem, rozpadającą się miejscami, chaotyczną fabułą i skrótami logicznymi.
-
Totalnie pusty i pozbawiony krzty człowieczeństwa.
-
"Bez słowa" niewątpliwie zasadzało się na ciekawym koncepcie, niemniej jednak uległ on takiemu rozmyciu, że z potencjalnie zajmującej historii o niemowie w futurystycznym świecie, pozostało jedynie kilka scen godnych zapamiętania. Reszta jest milczeniem.
-
Pustka, próżnia i szczątki narracji. Bolesne rozczarowanie trwające blisko dwie godziny!