-
Parodystyczna "opowieść wewnątrz opowieści wewnątrz opowieści" łącząca elementy medycznej opery mydlanej, sitcomu, sensacji, fantastyki i horroru - tym w istocie jest nakręcony w 2004 roku sześcioodcinkowy serial, będący nieodrodnym dzieckiem dwóch angielskich kawalarzy: aktora komediowego Matthew Holnessa oraz reżysera Richarda Ayoade.
-
Solidnie zrealizowane kino familijne, w którym wątki baśniowe tylko w niewielkim stopniu łagodzą trudną, chwilami bolesną, lecz bez wątpienia ważną i potrzebną lekcję na temat przemijania, oswajania choroby i śmierci, a także konieczności pogodzenia się ze stratą.
-
To, że owo filmowe dochodzenie ogląda się z rosnącym zainteresowaniem, jest bez wątpienia zasługą rewelacyjnego aktorstwa.
-
Sprawne tempo opowieści, dynamiczny montaż, solidna praca operatorska, ciekawa ilustracja muzyczna czy kilka scen rezonujących podwyższonym poziomem testosteronu sprawiają, że - pomimo kiełkujących w głowie widza wątpliwości co do merytorycznego aspektu filmu - dzieło Emilisa Velyvisa ogląda się szybko i równie szybko zapomina. Ale jako odmóżdżająca komedia sensacyjna sprawdza się nie najgorzej.
-
Współprodukowany przez Stevena Spielberga i Oprah Winfrey film, suto okraszony bliskowschodnimi pasażami autorstwa Allaha Rakhy Rahmana, powinien skusić miłośników seansów wpisujących się w konwencję "kina kulinarnego", w tym przypadku upichconego na bazie komedii romantycznej, umiarkowanego dramatu i filmu obyczajowego.
-
Pomimo pewnej dozy patosu, chwilami dość natrętnego operowania oczywistymi symbolami oraz odczuwalnej rozwlekłości, "Drugie oblicze" ogląda się z niemałym zainteresowaniem, chwilami nawet z przejęciem.
-
Nienagannie skomponowane kino biograficzne, zarówno pod względem wizualnym, jak i dźwiękowym.
-
Dzięki solidnej oprawie wizualnej oraz sprawnemu montażowi Jarosława Rybickiego, widz może się poczuć niczym niewidoczny pasażer, uprzywilejowany współuczestnik żeglugi.
-
Chociaż w trwającym ponad dwie i pół godziny filmie nie zabrakło przegadanych fragmentów, jego finalna część w znacznym stopniu rekompensuje ich obecność.
-
Dwugodzinny hollywoodzki spektakl na zaskakująco wysokim poziomie, przemycający pod sensacyjno-polityczną otoczką wiele tropów świadczących o wielkiej sympatii reżysera dla kina spod znaku fantastycznonaukowych baśni George'a Lucasa oraz Gene'a Roddenberry'ego.
-
Klasyczne split-screeny, montażowa brawura oraz nastrojowe piosenki nieźle korespondujące z kameralnym tonem dzieła to nieliczne "ozdobniki", ze zmiennym powodzeniem reanimujące strupieszałą fabułę.
-
-
Nie sposób oprzeć się wrażeniu, że brytyjski prowokator stworzył dzieło nie do końca spójne. Tragikomiczne "Cztery lwy" nie wywołują bowiem drastycznych skurczów przepony, oferując przy tym naskórkową w gruncie rzeczy refleksję nad problemem i wielopoziomowymi konsekwencjami dżihadu. Niemniej dzieło pozostaje godnym uwagi debiutem twórcy, o którym na pewno jeszcze nie raz będzie głośno.
-
Prezentacja w niespełna dwugodzinnym materiale różnorodnych punktów widzenia, połączona ze świadomą rezygnacją twórcy z promowania jedynej słusznej linii interpretacji jego dzieła sprawia, że "Chwała dziwkom" pozostaje jednym z ciekawszych dokumentów ostatnich lat.
-
Kolorowa, aromatyczna, może nieco zbyt stereotypowa pocztówka z romantycznych wakacji, na której marginesie przemycono kilka oczywistych spostrzeżeń na temat odwiecznych ludzkich pragnień i obaw, jak również inspiracji oraz klisz ujawniających się w kontakcie z odmienną kulturą.
-
Pomimo swojej ontologicznej dwuznaczności, "Ambasador" pozostaje przykładem sprawnie zrealizowanego, w równym stopniu zabawnego co zatrważającego materiału, w którym szorstka, choć niewątpliwie sugestywna oprawa wizualna autorstwa Johana Stahla Winthereika dobrze koresponduje z budującą dramaturgię muzyką Niklasa Schaka oraz Tina Soheiliego.
-
Sprawdza się jako niegłupia zabawa z gatunkiem, zapraszająca widza do wspólnego układania filmowych puzzli. Dlaczego nie?
-
Warto sięgnąć po najnowsze dzieło twórcy "Bez przebaczenia", stanowiące mocno zarysowany, nieuładzony, choć równocześnie nieprzejaskrawiony, portret człowieka, który pozostawił po sobie coś o wiele bardziej trwałego niż tylko dwuznaczną legendę.
-
Pomimo niewątpliwych ambicji, film Alexandra Payne'a może pozostawić widza z uczuciem pewnego niedosytu, wynikającego głównie ze zbyt dużej przewidywalności, nierównego tempa akcji oraz ideologicznych uproszczeń. Równocześnie jednak jest propozycją wartą obejrzenia, sprawnie grając na strunach emocji i przemycając pod warstwą familijnej nostalgii gorzkawy posmak nieuchronności przemijania, przed którym nie jest w stanie uchronić nawet życie w raju na Ziemi.
-
Sprawnie zrealizowana, słodko-gorzka oraz skrzętnie unikająca kontrowersji opowiastka okraszona nostalgicznymi pasażami muzycznymi autorstwa Conrada Pope'a oraz Alexandre'a Desplata, w oczywisty sposób skrojona pod gusta członków Amerykańskiej Akademii Filmowej.
-
Mocny, frapujący, sprawnie zrealizowany oraz bezbłędnie zagrany psychodeliczny traktat na temat granic odpowiedzialności rodziców za czyny ich dzieci, niepozostawiający jednak widza w finale z uczuciem skrajnej rozpaczy.
-
W warstwie fabularnej "Contagion - Epidemię strachu" trudno uznać za dzieło wyjątkowo oryginalne. Jednoznaczną aprobatę uniemożliwia także wyczuwalny w strukturze filmu dysonans między próbą zaangażowanego dyskursu a dochowaniem wierności blockbusterowej strategii produkcyjnej. Trzeba jednak zaznaczyć, iż po zakończonym seansie u niektórych widzów może zrodzić się usilna potrzeba sięgnięcia po chusteczkę higieniczną lub zaaplikowania sobie preparatu przeciwgrypowego.
-
Nastrojowe zdjęcia autorstwa Martina Ruhe znajdują idealne dopełnienie w jazzowych pasażach przenikających to wielopłaszczyznowe, refleksyjne dzieło, w którym pobrzmiewa literacka tradycja powieści Johna le Carré oraz Grahama Greene'a.
-
Pomimo sporej dawki melodramatyzmu oraz chwilami dość nachalnej symboliki, "W lepszym świecie" pozostaje sprawnie zrealizowanym kolażem zaangażowanego dramatu psychologicznego, wzbogaconego o elementy thrillera. Bier w doskonale wykalkulowany sposób moderuje emocjami widzów, pomimo oczywistego happy endu pozostawiając ich z moralną zadrą, odczuwalną jeszcze długo po zakończeniu seansu.
-
Bardzo dobrze zrealizowany, uroczo melancholijny komediodramat o końcu niewinności oraz trudnym, lecz nieuniknionym kroku w dorosłość.
-
Kolejna filmowa cegiełka w budowaniu silnego fundamentu nostalgicznego wspomnienia o jednym z najciekawszych nurtów w historii amerykańskiego kina.
-
Na tle pozostałych filmów, poruszających w mniej lub bardziej ambitny sposób temat egzorcyzmów, "Rytuał" pozostaje filmem przede wszystkim komercyjnym, niewątpliwie sprawnie zrealizowanym, aczkolwiek stosunkowo szybko ulatującym z pamięci widza.
-
"Niepokonani", pomimo swojego patosu, typowo hollywoodzkiego optymizmu oraz sporej dozy przewidywalności, są nieodrodnym dziełem solidnego akademika, mieszającego w swoich filmach wielką literaturę i malarstwo z banalnymi, ogranymi schematami zakorzenionymi w popkulturze. Dziełem co prawda niedoskonałym, lecz zwiastującym długotrwały powrót twórcy, będącego jednym z najważniejszych poetów X muzy.
-
Zbyt przewidywalny rozwój wydarzeń w drugiej części filmu może budzić pewne zastrzeżenia. Dlatego też trudno byłoby zakwalifikować "Uprowadzoną Alice Creed" do grona najlepszych dreszczowców ostatnich lat. Niemniej jednak dzieło to pozostaje godną zapamiętania wizytówką nietuzinkowego autora, o którym z pewnością będzie głośno jeszcze nie raz.
-
Patrząc obiektywnie, trudno jednak uznać "Soul Kitchen" za prawdziwie wysmakowaną filmową ucztę - to raczej proste danie, zgrabnie przyrządzone na bazie dość pospolitych składników, okraszonych wyrazistym, apetycznym, muzycznym sosem. Najistotniejsze wydaje się to, że jest to danie, którego spożycie nie przyprawi widzów o bolesną niestrawność.
-
Przykład rzetelnego połączenia dramatu z kinem akcji.
-
Zestawiając ze sobą książkę Martina Bootha i film Antona Corbijna, nie sposób oprzeć się wrażeniu, że ekranizacja jest swego rodzaju palimpsestem, pozwalającym na ukazanie losów pana Motyla w zupełnie innym świetle. To niemalże egzystencjalny dramat, który pełny wymiar zyskuje za sprawą ciekawej, choć wyjątkowo minimalistycznej kreacji George'a Clooneya.
-
Pomimo artystycznych ambicji przyczajonych pod "atrakcyjną" skorupą nadprzyrodzonego dreszczowca, pozostaje filmem zaledwie przeciętnym.
-
Utrzymana w formule komediowego dokumentu artystyczna prowokacja, której zasadniczym tematem jest refleksja nad nieodwracalną komercjalizacją sztuki ulicy, podważającą instancję indywidualnego autora.
-
Rodriguez po raz kolejny wykorzystał chwyty, do których zdążył przyzwyczaić widza "Planet Terror". Komiksowa czołówka, efekt "wyeksploatowanej" taśmy, mnóstwo chwytliwych one-linerów, nieprawdopodobne sceny akcji oraz soczysty kolaż przeszywania/dekapitacji/defragmentacji kolejnych łotrów potwierdzają, że ciągle siedzimy w wysłużonym fotelu grindhouse'u.
-
Angielskie określenie expendable używane jest w stosunku do przedmiotu jednorazowego użytku. W ostatecznym rachunku taki właśnie jest najnowszy projekt Stallone'a z udziałem tych, którzy w kwestii dostarczania widzom silnych emocji nie powiedzieli jeszcze ostatniego słowa.