-
Agnieszkę Holland bardziej interesuje zjawisko hipotermii, tej dosłownej i tej metaforycznej, nazywanej znieczulicą, aniżeli hipokryzja polskich władz w temacie imigracji.
-
W filmie austriackiej reżyserki Elżbieta Bawarska wymyka się obrazowi anarchizującej trzpiotki, znudzonej dworską etykietą. A najsłynniejsze zdrobnienie w ogóle nie pada.
-
Większość scen "Holy Spider" rozgrywa się w mrocznej szarej strefie, w której każda kobieta bez czadoru jest potencjalną prostytutką, podczas gdy oprawca z dnia na dzień zamienia się w bohatera.
-
Reżyser Todd Field wraca do kin w iście koncertowej formie. W przybytkach sztuki wysokiej odnajduje patologiczne sytuacje, przerosty narcyzmu - i niskie pobudki.
-
Aronofsky epatuje niepełnosprawnością swego bohatera, ale tak naprawdę chodzi mu o akt przebóstwienia. To zabieg, który jedynie aktorstwo wielkiego formatu mogło uratować przed nadużyciem. I ratuje.
-
Ze względu na silny ładunek emocjonalny i sugestywne realia "Autsajder" mógłby być pierwszym w jego dorobku tytułem atrakcyjnym dla szerszej publiczności. Jako że wchodzi do kin dokładnie w rocznicę ogłoszenia stanu wojennego, byłby też idealnym narzędziem do "odpominania" tamtych zdarzeń. Jeśli tak się nie stanie, to nie dlatego, że "młodzież nie rozumie pokolenia styropianu", ale że jest wręcz odwrotnie: to pokolenie styropianu uporczywie nie chce zrozumieć dzisiejszych młodych.
-
Lelio, wrażliwy jak zawsze na problemy kobiet, ledwie szkicuje rysunki swoich postaci, wiele pozostawiając samym aktorkom. Ich czyste, ruchliwe twarze, często filmowane w zbliżeniach, opowiadają nam tu osobną historię, zakrywając i odkrywając tyle, ile trzeba.
-
Tytuł tego filmu właściwie załatwia sprawę: brzmi niczym tania podróbka, nawet bez nachalnych skojarzeń z filmem "Ona" Spike'a Jonze'a, który po stokroć bardziej stylowo i zmysłowo mierzył się z podobnym problemem.