-
"O Fantasma" to taki piękny-brzydki, pełen paradoksów film o naszych brutalnych pragnieniach i zburzonym porządku. O spełnieniu osiąganym przez odrzucenie rzeczywistości - może nawet autodestrukcję. Co, jeśli Sérgio nie jest szalony i wielu z nas przydałaby się taka reforma? "O Fantasma" to film wystarczająco przewrotny, by przewrócić niejeden filmowy wieczór do góry nogami. I o to w kinie między innymi chodzi.
-
Roberts przejawia w "Here for Blood" tę samą charyzmę, co Schwarzenegger w "Prawdziwych kłamstwach" lub "Bohaterze ostatniej akcji", a sam film to świetna propozycja dla fanów "Powrotu żywych trupów", "Martwego zła" i męsko-męskich hulanek federacji WWE.
-
Po emisji na Nowych Horyzontach "Climax" określono jako doświadczenie - a nie film sensu stricto. Żywiołowy wstęp, w którym dwudziestu tancerzy vogue'uje jak na konkursie drag, sprawi, że sami przed sobą szepniecie: chwilo, trwaj. Niesamowitą choreografię ciał egzaminuje równie roztańczona kamera. Jej układ nie jest standardowy: sprzęt zawieszono nad głowami bohaterów, pozwolono mu płynąć po parkiecie i korpusach zgonujących młodzieńców.
-
Karapetian posługuje się w swojej drugiej fabule metaforami tyleż prostymi, co bystrymi. Krwawe plamy, z biegiem filmu coraz bardziej pokrywające powierzchnię pomarańczowego materiału, stanowią oczywisty, ale i złowieszczy obraz postępującego szaleństwa tytułowego bohatera.
-
Jest obrazem w dużej mierze opartym na emocjach, stawiającym na rozbudowę interakcji między bohaterami. W trakcie 90-minutowego seansu przyglądamy się nie tylko męskim bojom, ale też narodzinom nietypowych przyjaźni. Całość doprawiono odpowiednią dawką kosmicznej przygody, a także postawiono na fundamencie wizjonerskiej scenografii, inspirowanej "Ósmym pasażerem Nostromo".
-
Jako telewizyjny fenomen serial utrzymał swoją pozycję przez trzy sezony, lecz dziełem zabawnym, wzruszającym, przemyślanym, pokręconym, prowokującym permanentny uśmiech na twarzy, stanowiącym potrzebną każdemu ucieczkę od rzeczywistości, wreszcie istotnym kulturowo pozostał przez sezonów sześć.
-
Wizualnie i tematycznie "Tom" odwołuje się do innych klasyków kina grozy: budzi ten sam bolesny dreszcz co "Misery", bywa sfotografowany równie wizjonersko jak "Lśnienie". Jest też we wrażliwości estetycznej Dolana coś z kubrickowskiego umiłowania do surrealizmu.
-
Tożsamość bohaterek swoje centrum znajduje w obszarach ich własnych, surrealnych złudzeń. Jako film o braku samoakceptacji i zniekształconych standardach piękna jest to materiał intrygujący. Jako horror urasta debiut Patricka Kennelly'ego do rangi udziwnionego gross out movie.
-
Polański nakręcił film tak o ludzkich namiętnościach, jak i słabościach, dylematy bohaterów zdają się prześladować ich na każdej stronie scenariusza. Ocena postaci, ich arogancji, dziecinności, poczynań pozostaje w indywidualnym geście każdego widza.
-
Powstał film o trudach randkowania, rzucaniu sobie wyzwań, na przemian radzeniu sobie z problemami i uciekaniu od nich. Nie ma w "All Over the Guy" bohaterów bez winy, nie ma perfekcyjnie wyartykułowanych, obliczonych na efekt przemów, które brzmią na równi sztucznie i kiczowato - à la "I'm just a girl..." z "Notting Hill". Są za to racjonalnie nakreślone postaci, otwarcie mówiące o swoich słabościach, a naturalne role aktorów sprawiają, że można się z nimi identyfikować.
-
Historia przedstawiona w "Turkusowej sukni" jest dość fatalistyczna, bo mówi przecież o uczuciach, które stoją w sprzeczności z normami moralnymi, ale wizualnie dzieło Touzani płonie od afektów i ciepłej, nasyconej kolorystyki. Gorące sepie i "przepalone", niekiedy klaustrofobiczne zdjęcia dobrze współgrają ze stanem emocjonalnym bohaterów, a wykadrowane z uczuciem i smakiem ujęcia same w sobie skrojono kierując się ideą perfekcyjnego "wzornictwa".
-
To w gruncie rzeczy opowieść o ruchu #MeToo na miarę pierwszej połowy XX wieku.
-
Trzymający w napięciu od pierwszych do ostatnich minut, świadomy społecznie i politycznie, krytyka maczystowskich dążeń i zapędów - taki jest nowy film Emina Alpera, twórcy "Za wzgórzem" i "Opowieści o trzech siostrach".
-
Historia przedstawiona w "Turkusowej sukni" jest dość fatalistyczna, bo mówi przecież o uczuciach, które stoją w sprzeczności z normami moralnymi, ale wizualnie dzieło Touzani płonie od afektów i ciepłej, nasyconej kolorystyki. Gorące sepie i "przepalone", niekiedy klaustrofobiczne zdjęcia dobrze współgrają ze stanem emocjonalnym bohaterów, a wykadrowane z uczuciem i smakiem ujęcia same w sobie skrojono kierując się ideą perfekcyjnego "wzornictwa".
-
Świeże spojrzenie na podgatunek home invasion. Skrzyżowanie "Funny Games" z "Tanimi podnietami" i "Sąsiadami" z Danem Aykroydem. W rutynowym życiu zachowawczych i trochę zmęczonych sobą bohaterów pojawia się szczypta ekscytacji, ale ma ona swoją cenę - i pociąga za sobą niebezpieczeństwo. "Who Invited Them" nosi cechy horrorowej satyry i wytyka palcem takie przywary jak gonitwa za wyższym statusem społecznym czy poświęcanie szczęścia bliskich dla pieniędzy i aprobaty innych ludzi.
-
Film jest krótki, reżyser nie ma problemu z utrzymaniem sprawnego tempa, akcja goni tu reakcję, a scenariusz usłano grubymi plot twistami. Czy trochę przewidywalnymi? Może tak, ale nie przeszkadza to dobrze bawić się z filmem aż do jego ostatnich minut - a o to przecież chodzi. Całość ubarwia domieszka kampu, skrupulatnie dobrany soundtrack i mocne aktorstwo.
-
To w gruncie rzeczy opowieść o ruchu #MeToo na miarę pierwszej połowy XX wieku.
-
Trzymający w napięciu od pierwszych do ostatnich minut, świadomy społecznie i politycznie, krytyka maczystowskich dążeń i zapędów - taki jest nowy film Emina Alpera, twórcy "Za wzgórzem" i "Opowieści o trzech siostrach".
-
To w pierwszej kolejności wciągający horror-dramat o presji społecznej, indoktrynacji oraz ograniczaniu cudzej wolności, bo "tak Bóg przykazał", a dopiero potem straszak per se. W filmie ukazane zostają negatywne skutki konformizmu oraz przystawania do ogólnie przyjętych standardów.
-
6.54 maja 2023
- 8
- Skomentuj
-
Tak jak Ghostface okazał się swoistym novum w katalogu zamaskowanych rzeźników, tak "Krzyk" wywrócił reguły horroru do góry nogami. Przemieszał tropy i utarte schematy, złamał kilka narracyjnych prawideł, zaskoczył wielu, serwując plot twist za plot twistem. Film stanowi wyważony miks samoświadomego kina grozy, czarnej komedii i thrillera w stylu whodunit. Postmodernistyczny, metafikcyjny charakter będzie utrzymywał "Krzyk" w młodości jeszcze przez długie lata.
-
911 lutego 2023
- 22
- #48
- Skomentuj
-
Sceny walki o przetrwanie i próby ucieczki z kostnicy-pułapki podnoszą napięcie i zostały nakręcone w stylu kina stalk n' slash z przełomu lat dziewięćdziesiątych oraz dwutysięcznych. Efektom gore również niewiele można zarzucić, zwłaszcza biorąc pod uwagę umiarkowany budżet, jakim operowali twórcy.
-
610 lutego 2023 [2]
- 15
- #90
- Skomentuj
-
Sceny walki o przetrwanie i próby ucieczki z kostnicy-pułapki podnoszą napięcie i zostały nakręcone w stylu kina stalk n' slash z przełomu lat dziewięćdziesiątych oraz dwutysięcznych. Efektom gore również niewiele można zarzucić, zwłaszcza biorąc pod uwagę umiarkowany budżet, jakim operowali twórcy.
-
"Apokawixę" można postawić tuż obok niedawnego "Wszyscy moi przyjaciele nie żyją" jako przykład fajnie eskapistycznej, zrealizowanej z rozmachem jazdy bez trzymanki. Akcja gna do przodu bez opamiętania, czasu na nudę nie ma, Fabijański jako lekko schizofreniczny szaman i wojownik w walce o lepszy świat dodatkowo podnosi filmowi ocenę. Poprosimy o sequel na dokładkę.
-
7.56 lutego 2023 [2]
- 15
- #91
- Skomentuj
-
Nie jest żadnym awangardowym objawieniem, na jakie pozuje.
-
45 lutego 2023 [2]
- 19
- #59
- Skomentuj
-
Nie jest żadnym awangardowym objawieniem, na jakie pozuje.
-
Nieskomplikowany, ale też nienużący slasher w starym stylu, jednak uwspółcześniony fabularnie.
-
"Apokawixę" można postawić tuż obok niedawnego "Wszyscy moi przyjaciele nie żyją" jako przykład fajnie eskapistycznej, zrealizowanej z rozmachem jazdy bez trzymanki. Akcja gna do przodu bez opamiętania, czasu na nudę nie ma, Fabijański jako lekko schizofreniczny szaman i wojownik w walce o lepszy świat dodatkowo podnosi filmowi ocenę. Poprosimy o sequel na dokładkę.
-
7.530 września 2022
- 2
- Skomentuj
-
Płytki, za mało dosadny, nie sprawdza się jako satyra. To nudny thriller typu whodunit, jałowy slasher, nieprzekonująca komedia, która zbyt rzadko spełnia swoje komediowe przeznaczenie. Jeśli warto, to dla Marii Bakalovej i Rachel Sennott.
-
"Dzienna zmiana" nie jest tak pstrokata, na jaką pozuje.
-
Horror psychologiczny o manipulacji, ciemnej stronie uprzejmości, podejrzliwych kobietach, ich bezpłciowych mężach i przede wszystkim o nadmiernej ufności wobec obcych, która może napytać nam biedy. Jest mocny, bezkompromisowy, dostaje się głęboko pod skórę i wywołuje uczucie dyskomfortu. Jego tytuł można wymienić jako definicję horroru typu feel-bad movie.
-
Po pierwsze niezły slasher, a po drugie - co najważniejsze - mocny horror o opłakanych skutkach terapii konwersyjnej, o prawie do kochania i cielesnej autonomii oraz o tym, jak osoby LGBTQ+ są stale narażone na odebranie im tego prawa.
-
Jeden z tych thrillerów, które może są dość grubymi nićmi szyte, ale próby odgadnięcia wszystkich twistów fabularnych i tak przynoszą widzom sporo frajdy.
-
6.55 sierpnia 2022 [2]
- 7
- Skomentuj
-
Jeden z tych thrillerów, które może są dość grubymi nićmi szyte, ale próby odgadnięcia wszystkich twistów fabularnych i tak przynoszą widzom sporo frajdy.
-
To w pierwszej kolejności film o związkach - w stylu niedocenianej "M. Butterfly" - a dopiero potem body horror z krwi i kości. Nadano mu cechy typowe dla kina Greek Weird Wave i takich perełek jak "Lobster" czy "Zabicie świętego jelenia" Jorgosa Lantimosa.
-
619 lipca 2022 [2]
- 11
- Skomentuj
-
Wizualnie "Zbrodnie przyszłości" prezentują się całkiem atrakcyjnie, a zdjęcia są zgodne z wizją przedstawionego świata, choć scenariuszowo całość bywa chwilami dziurawa. Cronenberg nie wcina się tu w swoje obsesje tak głęboko, jak robił to lata temu w "Nagim lunchu", "Wściekłości" czy "Wideodromie".
-
Problemem komedii Priwieziencewów nie jest hołdowanie toksycznej męskości - bo tę raczej twórcy obśmiewają. Jej problem leży w tym, że całość - pomimo obiecującego tematu wyjściowego - nie śmieszy tak, jak powinna, finalnie rozczarowuje. Film jest płytki, a bohaterom wkładane są w usta w najlepszym wypadku frazesy, a w najgorszym głupoty. Postacie, które trudno darzyć sympatią, rzucają bzdurami w stylu: "Mój stary wypalił cztery paczki, zanim się przekręcił... zamek w drzwiach".
-
54 lipca 2022 [2]
- 11
- Skomentuj
-
To komediodramat o burzy emocjonalnej, wypaleniu małżeńskim i kryzysie wieku średniego. Film skłania do refleksji, jest technicznie przyzwoity, a niekiedy imponujący, jego ścieżka dźwiękowa i dobór piosenek budzą skojarzenia z zagranicznymi produkcjami. To, co uderza - niestety negatywnie - w "Fucking Bornholm" to postać Mai. Sama Grochowska jest, oczywiście, zdolną aktorką, ale bohaterka nie budzi w widzu sympatii.
-
5.51 lipca 2022 [2]
- 8
- Skomentuj
-
Chloe Okuno nie próbuje za sprawą swojego filmu przedefiniować thrillera o paranoi i obserwatorstwie, takiego w stylu "Niepokoju" czy "Świadka mimo woli". Nie robi tego, ale z zadania nadal wychodzi obronną ręką - choć "Watcher" nie jest szczególnie oryginalny, reżyserka ma z czym i z kim pracować. Na kanwie prostego scenariusza tworzy ekscytujący dreszczowiec i opowiada wciągającą historię. Wielce pomagają jej w tym obdarzeni zmysłem aktorskiego wyczucia odtwórcy, zwłaszcza Monroe.