Janusz Wróblewski
Krytyk-
Bardzo przeciętny film, mierzący się z ambicjami kina klasy B.
-
Ten film powstał wyłącznie z serca i miłości.
-
To pierwsza we Francji pełnometrażowa fabuła poświęcona pedofilii w Kościele katolickim, przeciwko której protestowano z nie mniejszym oburzeniem jak w przypadku naszego "Kleru", choć jest mniej ekspresyjna i została zrealizowana wyłącznie z punktu widzenia ofiar.
-
Szalony, dziki, nasycony anarchią i autoironią spektakl odreagowujący życiową paranoję z głupiejącą ojczyzną w tle.
-
Wielka, wyzwalająca opowieść o pogodzeniu się z losem, a może bardziej - o oswajaniu lęku.
-
Przez pierwsze dwie godziny "Pewnego razu... w Hollywood" rozkoszujemy się ciepłą komedią zrodzoną z miłości i entuzjazmu - przede wszystkim do klasycznego kina oraz aktorskiego fachu. Pełną nostalgii, tęsknoty do bajkowej krainy, którą w 1969 r. było Los Angeles, włóczęgą po niewinnej epoce.
-
Mistrz ponowoczesnej narracji powraca do tematu rozczarowania, śmierci i upiornej rzeczywistości, z której nie ma innej ucieczki, jak tylko poprzez jej zniszczenie. Niestety tym razem wraca w formie mało jak na siebie błyskotliwej komedii z wyraźnie politycznym przesłaniem, uderzającym w Amerykę Trumpa i opakowanym w dość kiczowatą formę horroru o umarłych powstających z grobu.
-
Komedia Philippe'a de Chauverona nie jest przenikliwa ani tak błyskotliwa, jak jej zrealizowana pięć lat temu pierwsza część.
-
Doprawdy trudno pojąć, dlaczego twórcy dramatu szpiegowskiego "Tajemnice Joan" nie trzymają się wiernie faktów, które same w sobie stanowią fantastyczny materiał na mocny film o zdradzie i okolicznościach przekazania Sowietom tajnych materiałów zawierających plany zbudowania broni atomowej.
-
Kostiumowe widowisko osadzone w przededniu wybuchu I wojny światowej jest perfekcyjnie skonstruowanym sensacyjnym dramatem, tak dalece odbiegającym od kryminalnej konwencji, że może się wydać przydługą, rozwlekle i na jednej nucie prowadzoną obyczajówką.
-
Już po kilku minutach oglądania filmu nasuwa się nieodparte wrażenie, że radosny infantylizm kina superbohaterskiego w porównaniu z nadętą, nieinteligentną i zawstydzająco żałosną wizją Zemeckisa to są jakieś himalaje ambitnej rozrywki.
-
Film o wyobcowaniu, zagubieniu, odkrywaniu swojej prawdziwej tożsamości.
-
Wydaje się chwilami płaskim widowiskiem, ani na moment nie przestaje wzruszać i fascynować.
-
Uznając, że to - w najlepszym tego słowa znaczeniu - staroświecki melodramat, wpada się w pułapkę.
-
-
Dystans, idealizm, zanurzone w poczuciu humoru i smutku, najwyższej próby aktorstwo Joanny Kulig i Tomasza Kota.
-
Autor zręcznie w zgodzie ze swoją wizją kina wpisuje historię rebelii przeciwko złej władzy i grożącej światu katastrofie ekologicznej w kontekst Dalekiego Wschodu.
-
Złożona z niedomówień i hitchcockowskich aluzji fabuła sprawia wrażenie zanurzonych w podświadomości, nakładających się na siebie snów o tonącej w obłędzie spotworniałej rzeczywistości.
-
Wrażenie robią naturalne dialogi, autentyczne sytuacje, ale prawdziwym odkryciem filmu jest rewelacyjna Saoirse Ronan, niespełna 24-letnia aktorka, z nieustraszoną precyzją dźwigająca trud i ciężar psychologiczno-egzystencjalnej przemiany postaci.
-
Reżyser buduje napięcie jak w gatunkowym thrillerze, ale pointy poszczególnych scen prowadzą do nieoczywistych wniosków, układają się w ciąg coraz większych zaskoczeń.
-
Przemoc w rodzinie jest zjawiskiem wstydliwym, lecz niestety powszechnym.
-
Istotna wypowiedź filmowa na temat odpowiedzialności mediów, zrodzona z obywatelskiej troski.
-
To jadowity, lecz także podlany ciepłym humorem pamflet na radykalizację ideologiczną mistrza, która miała miejsce po premierze źle przyjętej "Chinki" w 1967 r.
-
Bardzo oryginalna, snuta w wolnym tempie przypowieść o strachu nadwrażliwych ludzi, poruszających się jakby w dwóch całkowicie sprzecznych wymiarach, cielesnym i duchowym, bezskutecznie próbując je jakoś ze sobą dopasować, nie przypadnie do gustu każdemu.
-
Rozrywka i terapia wstrząsowa na najwyższym poziomie.
-
Nośna alegoria zamiast urosnąć do wymiaru mądrej bajki w szybkim tempie kurczy się do rażąco infantylnej propagandówki, z żałosną psychologią i urągającą zdrowemu rozsądkowi akcją.
-
Nawet wątek miłosny, celowo wpisujący się w tragiczny splot wydarzeń, zamiast wzruszać, irytuje.
-
Film z humorem, a przy tym bardzo wiernie oddaje seksistowską, mocno napiętą atmosferę tamtych lat.
-
Mocna satyra na niestrawną, zadufaną w sobie amerykańską klasę średnią oraz jej sterylną hipokryzję i cynizm.