-
Showrunner Scott Frank zaproponował widzom pasjonującą historię z niezwykle magnetyczną bohaterką na pierwszym planie. Ale to, co najciekawsze, czai się gdzieś w tle - realia Ameryki lat 60. zawieszone pomiędzy purytańską patriarchalną rodziną a rodzącym się feminizmem oraz pierwszymi oznakami rewolucji seksualnej.
-
Twórcom niemieckiej produkcji udała się nie lada sztuka. Friese i Bo Odar stworzyli niezwykle dopracowany świat małego miasteczka, z szeregiem pełnokrwistych, na wskroś ludzkich postaci, w którym nie istnieje podział na protagonistów i antagonistów. Każdy bohater ma swoje racje, swoją prawdę i jest wart, by z nim współodczuwać.
-
Na papierze każde słowo o "The Eddy" wygląda wspaniale. A na dodatek my - Polacy, mieliśmy bardzo konkretny powód, żeby z niecierpliwością czekać na ten serial, wszak w jednej z głównych ról wystąpiła Joanna Kulig. Niestety, niczym w nieudanej improwizacji jazzowej, "The Eddy" szybko traci odpowiednie tempo, gubi główny temat i zamiast harmonii oferuje jedynie chaos i nudę.