Szanujemy Twoją prywatność i przetwarzamy dane osobowe zgodnie z ustawą o ochronie danych osobowych.
Razem z naszymi partnerami wykorzystujemy też pliki "cookie".
Zamykając ten komunikat potwierdzasz, że zapoznałeś się z polityką prywatności i akceptujesz jej treść.
Muszę przyznać ,że za pierwszym razem film mi nie wszedł,ale może jak wino,im dojrzalsze,tym lepsze w smaku.Tak ,film epicki w skali i metrażu,jednak pozwala na oddech i wybrzmienie.Aktorsko-mistrzowskie rozdanie kart(fenomenalny De Niro),jednak to niezwykle subtelne,empatyczne wystąpienie Gladstone(szkoda,że bez Oskara), stanowi bijące serce obrazu.Nie bez wpływu na odbiór całosci, pozostawia klimatyczne brzmienie partytury Robertsona.
Konsekwentne,pełne pasji,dopełnienie całosci.Villeneuve zachowuje podobny wizjonerski styl narracji i precyzję w dbałosci o aspekty estetyczno-wizualne.Opowiesc eskaluje do epickiej,porywającej konkluzji z głębią przekazu i przestrogą przed religijnym ekstremizmem.Chalamet potwierdza swoją charyzmę jako lidera,a mroczne, cenobistyczno-hedonistyczne wcielenie Butlera,przyćmiewa samego barona.Cieplejszy wizerunek Bardema tutaj,nieco lepiej wypada też Zendaya.
Nolan u szczytu sił twórczych,przy tym najbardziej dojrzały,odważny,ambitny.Film długi i talkie,ale nigdy nudny ,trzymający w napięciu i angażujący,dzięki płynnej edycji i sprawnemu dialogowi.Reżyseria pełna wirtuozerskiej precyzji i wizjonerskiej inwencji,doświadczenie zarówno immersyjne,jak również głęboko intymne,wnikliwa i smutna refleksja nad destrukcyjną siłą tworzenia oraz zimnych,politycznych kalkulacjach.Swietnie zintegrowany drugi plan,ale to Cillian przyciąga swoim magnetyzmem .