Revolver_Ocelot
Użytkownik-
Pierwszy akt to stopniowanie napięcia, drugi jest nostalgiczną podróżą, ale trzeci to najpiękniejsze chwile jakich doświadczyłem podczas seansu kinowego. Wzruszenia i śmiech, płacz i okrzyki radości - dostarczyły to fikcyjne postacie z komiksowych obrazków. I mogły to zrobić. W końcu superbohater też człowiek.
-
Sprawnie zrealizowany (choć nietypowy) origin story Carol Danvers, stojący na poziomie prawie każdego pierwszego filmu o superbohaterze MCU. Brie Larson jest fantastyczna, a jej chemia z Furym zyskuje ocenę wzorową. Pani Kapitan nie musi już niczego udowadniać. Poproszę duet Cap-Cap podczas walk w Endgame. :D
-
Scenariusz jest dziurawy jak po serii z miniguna. Ale w tym filmie dinozaury jedzą złych ludzi - czy nie tego oczekiwaliśmy?
-
Niewiele wnosi do MCU. Paul Rudd szaleje na 110%, a świetnie partnerują mu zwłaszcza Douglas i Lilly. Od serum prawdy dostałem ataku śmiechu.
-
Świetna obsada, ale efekty specjalne niedomagają. Nominacja do Oscara za kostiumy i charakteryzację. Muzyka <3.
-
Taika Waititi rozświetla neonami ciemność Mrocznego Świata. Thora wreszcie da się lubić, a Jeff Goldblum wymiata.
-
Filmowe wydarzenie dekady. Bracia Russo świetnie poradzili sobie z ogromną liczbą bohaterów, zapewniając widzom efektowne, ale i wzruszające doświadczenie. Thanos numerem jeden wśród antagonistów Marvela. Czołówka filmów MCU.