-
Otrzymaliśmy intrygującą opowieść, która powinna zaciekawić zarówno fanów książek, jak i tych, którzy dopiero poznają świat Wiedźmina. Trudno natomiast ocenić, czy będzie to wystarczające, by przekonać do siebie tę część fandomu, która już zdążyła serial skreślić - zwłaszcza po informacji, że Henry Cavill na tym sezonie kończy swoją przygodę z Geraltem z Rivii. Poziom negatywnych emocji wokół produkcji może być już nieodwracalny. Miejmy jednak nadzieję, że będzie inaczej.
-
Dość udanie balansuje na granicy lekkiej komedii na wzór poprzednich przygód człowieka-mrówki i mocnego rozpoczęcia piątej fazy MCU. Nie obyło się bez kilku wpadek, ale wciąż dobra zabawa jest gwarantowana.
-
Drugi sezon Wiedźmina został zrealizowany w znacznie większej skali i przy użyciu wyraźnie pokaźniejszego budżetu. Jego fabuła jest łatwiejsza do śledzenia dla nowego odbiorcy, ale jednocześnie straciła nieco uroku, które niosły ze sobą epizodyczne, odwołujące się do konkretnych opowiadań fabuły.
-
Trwające 2 godziny 37 minut Eternals ustępują długością jedynie Endgame'owi i trudno oprzeć się wrażeniu, że ten czas można było wykorzystać znacznie lepiej. Mimo kilku ciekawych pomysłów i atrakcyjności wizualnej nie jest to raczej film, do którego fani superbohaterskiego uniwersum będą wielokrotnie wracali.
-
Nawet ci, którym do tej pory daleko było do kina superbohaterskiego, powinni dać obrazowi Crettona szansę - połączenie chińskiej mitologii, sztuk walki i zapierających dech w piersi scenerii każdemu powinno zapewnić przyjemnie spędzony wieczór.
-
To dla wszystkich fanów Marvela doskonała okazja, by wreszcie, po miesiącach przerwy, wrócić do kin. Nie jest to na pewno najlepsze, co MCU ma do zaoferowania, ale jest godnym pożegnaniem postaci, która sprawiała nad radość przez ostatnie 13 lat.
-
Po raz kolejny przekonujemy się o dość banalnie brzmiącym, ale istotnym fakcie - Marvel naprawdę wie, co robi. Na przestrzeni 23 filmów i 2 seriali były pozycje wybitne, dobre i średnie, ale od lat studio nie schodzi poniżej bardzo wysoko zawieszonej poprzeczki. Jeśli więc tylko możecie uzyskać dostęp do Disney+, The Falcon and the Winter Soldier jest pozycją absolutnie obowiązkową.
-
8.52 maja 2021
- Skomentuj
-
Pokazuje, że w Marvelu nie brakuje pomysłów na dobre, wciągające i skłaniające do dyskusji historie. To z pewnością jeden z najciekawszych seriali ostatnich lat i jedna z lepszych produkcji superbohaterskich, jakie kiedykolwiek powstały.
-
Raczej nie trafi do kanonu najlepszych filmów superbohaterskich. Można przy nim bezboleśnie poprawić sobie nudny wieczór, ale Grega Ruckę i reżyserkę Ginę Prince-Bythewood czeka sporo trudnych rozmów, jeśli chcą zrealizować swój plan na filmową trylogię.
-
Ciekawa propozycja, warta uwagi nie tylko ze względu na materiał "źródłowy" i zaangażowanie w roli producentów wykonawczych Jacka Dukaja oraz Tomka Bagińskiego. Znajdziemy tu sześć trzymających w napięciu odcinków i bohaterów, do których przywiązujemy się nawet mimo początkowej irytacji. Przede wszystkim, jest coś w wizji ścigającego się ze słońcem samolotu pasażerskiego, co po prostu nie pozwala oderwać wzroku od ekranu.
-
Podejmuje istotny temat, ale siła jego oddziaływania będzie mocno zależeć od obycia konkretnego widza z tematem zorganizowanego hejtu. Każdy odnajdzie tu jakiś temat do refleksji, jednak ci, którzy spotkają się z tym zagadnieniem po raz pierwszy, z pewnością wyjdą z sali kinowej odmienieni.
-
Mógłby być przełomowym wydarzeniem, gdyby... miał premierę dwa lata wcześniej. Nawet mimo tego warto jednak docenić fakt, że narracja na temat podboju kosmosu jest dzięki Winocour nieco mniej amerykocentryczna i że europejskie kino dołożyło swoją cegiełkę do rozważań na temat przyszłości pozaziemskiej aktywności człowieka.
-
Świetny film dla widzów w każdym wieku, o ile tylko nie są uczuleni na konwencję musicalową. Najbardziej zachwyceni będą naturalnie fani pierwszej odsłony, ale Elsa i Anna zyskają z pewnością całe grono nowych fanek i fanów - młodszych i starszych.
-
Po Grawitacji i Marsjaninie otrzymaliśmy kolejny obraz podejmujący temat samotności człowieka w kosmosie. Tym razem w bardzo conradowskim ujęciu, co samo w sobie sprawia, że z pewnością warto Ad Astra zobaczyć. Nawet jeśli kilka razy przyjdzie nam wysoko unosić brwi.
-
Piękny i zabawny film, na którym świetnie będą się bawili ludzie w każdym wieku.
-
To nie tylko długi epilog Końca gry i domknięcie trzeciej fazy MCU, ale bardzo ciekawa i świetnie zrealizowana samodzielna historia stawiająca istotne pytania o przyszłość uniwersum i jego superbohaterów. Przede wszystkim jest to jednak urocza opowieść o pięknej niezręczności młodzieńczych lat, która nie ustępuje nawet wobec globalnego zagrożenia dla ludzkości.
-
Przeciętniak na letnie miesiące. Jeśli ciekawsze filmy już się komuś skończyły, to na trzeciej odsłonie MonsterVerse będzie się całkiem nieźle bawił, chociażby podziwiając majestatyczne stworzenia i widowiskowe zdjęcia Lawrence'a Shera.
-
Jest samodzielnie dobrym filmem i ogląda się go z przyjemnością, ale jako zamknięcie serii X-Men wypada fatalnie.
-
To film, na którym dobrze powinny się bawić dwie grupy odbiorców: ludzie wychowani na pokémonach w latach dziewięćdziesiątych, do których nostalgii twórcy często się zresztą odwołują w drobnych aluzjach i żartach, oraz dzieci, które dopiero teraz odkrywają pokémony, głównie za sprawą Pokémon Go.
-
Godne zakończenie wielkiej sagi, mimo kilku dziur fabularnych i wkradającego się chaosu w konstrukcji scenariusza. Wszystko sprowadza się bowiem do prostego stwierdzenia: to pozycja obowiązkowa dla każdej osoby śledzącej losy uniwersum, a inni widzowie już dawno temu przestali być dla Marvela grupą docelową.
-
Shazam!, mimo oparcia wątku superbohaterskiego na pretekstowych filarach fabularnych i zgranych zwrotach akcji, jest jednym z ciekawszych filmów w filmowym uniwersum DC. Dzieje się tak za sprawą oryginalnych bohaterów, ich poruszających relacji oraz nienachalnego humoru.
-
To znacznie więcej niż tylko przystawka przed filmem Avengers: Koniec gry. Na półtora miesiąca przed drugim starciem z Thanosem otrzymujemy świetną bohaterkę, która pod względem wpływu społecznego i bycia wzorem dla dziewczynek na całym świecie spokojnie może konkurować z Wonder Woman w wykonaniu Gal Gadot.
-
Odważny krok pokazujący, że w kinie jest miejsce na kolejne uniwersum bohaterskie. I to uniwersum niezwykłe, bo tworzone przez jednego reżysera i scenarzystę - M. Nighta Shyamalana.
-
Niezwykły film, który powinien się podobać widzom w każdym wieku. Emily Blunt cudownie przywróciła na ekran ikoniczną dla musicalu bohaterkę, zapewniając jej nowe pokolenie miłośników.
-
Zabójcze maszyny są oparte na ciekawym i oryginalnym pomyśle, a złożoność świata przedstawionego jest wyraźnie widoczna na ekranie. Niestety, elementarne błędy warsztatowe w scenariuszu powodują, że film Petera Jacksona - zwłaszcza w gorącym okresie przedświątecznym - może być traktowany jedynie w kategoriach ciekawostki.
-
Miły powrót do świata czarownic i czarodziejów, pokazujący kilka ciekawych postaci i przybliżający owiany tajemnicą pojedynek, który utwierdził sławę Albusa Dumbledora. Pozostawia jednak spory niedosyt, zwłaszcza, że na zwieńczenie tej opowieści przyjedzie nam prawdopodobnie poczekać jeszcze sześć lat.
-
Kolejny świetny film Damiena Chazella i Ryana Goslinga. Historia lądowania na Księżycu z całą pewnością zasługiwała na takie przedstawienie - poruszające, ale unikające nadmiernego patosu czy amerykocentryzmu.
-
Ciekawa propozycja na okres kilkumiesięcznej przerwy w Filmowym Uniwersum Marvela i w tym kontekście jest potrzebnym oddechem od obejmującej swoim zasięgiem dwadzieścia filmów fabuły MCU, niewiele mniejszej serii X-Men czy rosnącego uniwersum DC.
-
Lekki film, idealny na wakacyjny wypad do kina ze znajomymi. Jest dość luźno związany z resztą Filmowego Uniwersum Marvela, więc może być dobrą propozycją także dla osób niebędących weteranami kina superbohaterskiego.
-
Jest to z pewnością najlepsza odsłona nowych Gwiezdnych wojen. Wreszcie otrzymaliśmy zaskakującą, oryginalną fabułę, która nie tylko wypełnia kilka białych plam na mapie oficjalnego kanonu, ale też z powodzeniem tworzy nową samodzielną jakość.
-
Pozycja obowiązkowa dla każdego miłośnika kina superbohaterskiego. Przede wszystkim dlatego, że widz głęboko zanurzony w tę konwencję oraz ogólnie popkulturę wyłapie znacznie więcej żartów i nawiązań i będzie się po prostu lepiej bawił.
-
Jest ładny, a Vikander stara się, jak może, ale to wszystko nie ma znaczenia, gdy scenariuszowi brakuje podstawowej logiki i fabuły, której przebieg chciałoby się śledzić.
-
W Kształcie wody jest wspaniała gra aktorska, świetnie poprowadzona akcja i doskonała muzyka, a jednak czegoś brakuje i niestety tym czymś jest fabuła - otrzymujemy całkowicie przewidywalną historię opartą na znanych schematach.
-
Niezły i przyjemny wizualnie film, który umiejętnie wprowadza do uniwersum nowego bohatera, akcentując jego oryginalność i unikalność kultury, z której się wywodzi. Niestety ze względu na niczym niewyróżniającą się fabułę jest po prostu nudny i trudno mu będzie przyciągnąć kogoś poza wiernymi fanami Marvela.
-
Z całą pewnością zasługują na uwagę, a osiem nominacji do Oscara i cztery Złote Globy są jak najbardziej zasłużone.
-
Świetny humor, nieszablonowa interpretacja znanej baśni, miła oprawa wizualna oraz aktorski popis Roberts i Collins czynią z tego filmu idealny sposób na spędzenie wieczoru. Być może właśnie tędy wiedzie droga ku udanemu przedstawianiu klasycznych historii?
-
David Ayer pokazał niesamowitą, mocną i prawdziwą wizję wojny, która nie tylko doprowadziła do śmierci milionów ludzi, ale bezpowrotnie zmieniła tych, którzy przeszli przez jej tryby żywi. Trzeba tej wizji doświadczyć.
-
Dla fanów cyklu jego zakończenie to oczywiście i tak pozycja obowiązkowa, ale nawet epicka skala scenariusza ani świetna gra Sutherlanda i Hutchersona nie mogły załatać uczucia znużenia wywołanego banalnością i przewidywalnością historii.
-
Jest zwyczajnie słabym filmem, który wykorzystuje, co prawda, ogólną tematykę swojej kultowej imienniczki, ale obdziera ją ze wszystkiego, co od dwudziestu lat sprawia, że słowo "Jumanji" wywołuje przedziwną mieszankę uśmiechu i niepokoju.
-
Niepozbawiona wad, ale zdecydowanie warta zobaczenia kontynuacja powrotu kultowej sagi filmowej. Szkoda, że - podobnie jak scenarzyści Przebudzenia Mocy - Rian Johnson boi się odejść za daleko od sprawdzonej struktury fabularnej oryginalnej trylogii, ale jest to wciąż kawałek bardzo dobrego kina, na którym nikt nie będzie się nudził.
-
Mother! mogło być bardzo dobrym filmem. Ciekawy i oryginalny pomysł został jednak zmarnowany przez groteskowo absurdalny scenariusz, którego kuriozalność uniemożliwia poszukiwanie ukrytych w poszczególnych scenach znaczeń.
-
To nie tylko obowiązkowa pozycja dla fanów Marvela, ale także murowane źródło śmiechu niezależnie od poglądów na temat kina superbohaterskiego. Chociaż więc w kilku miejscach historia o zmierzchu Asgardu mogła być poprowadzona lepiej, film Waititiego pozostaje bardzo dobrym wyborem tej jesieni.