Artykuły w MFCinerama: http://mfcinerama.pl/author/michal-kaszubowski/
I na filmwebie: https://www.filmweb.pl/user/mejor910/reviews
-
Traktujące o późnym dojrzewaniu, potrzebie zaistnienia, radzeniu sobie z oczekiwaniami. Fabularnie nad wyraz autentyczne, uciekające w minimalizm i problematykę, w której jak w lustrze przejrzeć się może każdy niespełniony dotąd artysta.
-
Dość płaski emocjonalnie i chłodny wizualnie, można by nawet rzecz - pusty. Robiący wrażenie zaledwie pojedynczymi elementami.
-
Zaskakuje sposobem prowadzenia narracji. Policyjne śledztwo jest jedynie wątkiem pobocznym, choć cały czas napędzającym rozwój fabuły. Poszerzone portrety psychologiczne bohaterów wprawnie ukazują pęknięcia w poszczególnych postaciach, co przekłada się na niespotykany dotąd obraz społeczeństwa, jakie przychodzi nam poznać.
-
Polski reżyser świadomie polemizuje z prawidłami rządzącymi poetyką slashera. Choć nie zawsze pamięta o rozpoczętych wcześniej wątkach, a wiele scen nie ma odpowiedniego napięcia, to ostatecznie wygrywa radosną zabawą, która udziela się też odbiorcy filmu.
-
Scanlon w mądry sposób pokazuje, o co tak naprawdę chodzi w rodzinnych relacjach. Cieszy fakt, że reżyserowi udaje się podjąć owy temat tak łagodnie i nienachalnie. Nie mamy dzięki temu poczucia, że ktoś steruje naszymi emocjami.
-
Nie wiem, czy to moja miłość do komediodramatów tak winduje ogólną ocenę, ale Kłamstewko to z pewnością jeden z najpoważniejszych kandydatów do filmów dekady w tym gatunku. Obraz Lulu Wang ma dosłownie wszystko, co potrzebne takiemu filmowi.
-
To niestety kolejny przedstawiciel rodzimego kina gatunkowego, który kompletnie nie wytrzymuje konkurencji z filmami, na których się wzoruje. Ostateczne pozbawienie filmu puenty czy chociażby śladowej konkluzji dowodzi, że nie wszystko da się skopiować i wkleić. Dlatego tak ważne jest posiadanie autorskiego stempla, którym jest własny język filmowy twórcy, nawet w kinie gatunków.
-
Mimo wszystkich "znów" Gunnowi udaje się zachwycić widza, tworząc najbardziej odjechany film Marvela w historii. Jeżeli miłość do kina superbohaterskiego i wszystkiego, co z nim związane miałaby formę płynną, to w tym filmie można się utopić.
-
Bywa, że przerysowania w filmach niejako sabotują cały obraz. Waititi robi to jednak z dużym wyczuciem, a przede wszystkim z wielkim dystansem postaci do świata i samych siebie. Często nawet najbardziej kuriozalne sytuacje w filmie wydają się w pełni pasować do przedstawionego świata.
-
-
Snyder nazbyt często stosuje tanią symbolikę, od której robi się człowiekowi źle, widząc, jak twórca traktuje widza. Chociaż chyba najbardziej irytuje fakt, że reżyser nie traktuje poważnie swojego odbiorcy. Miałem wrażenie, że różnorodność postaci opierała się wyłącznie na sposobie gry aktorskiej i pierwotnym zarysie.
-
Jeśli lubicie poważne, brutalne i merytoryczne kino superbohaterskie, ale nie popadające w przesadę, pseudofilozofię, czy tanie chwyty, to coś ewidentnie dla was. Jeżeli w tę stronę zmierza kino komiksowe serwowane nawet jako serial, to chcę w tym brać udział. Chcę być tego częścią.
-
Ostatecznie, "Mały Książę" prezentuje się bardzo pozytywnie jako animacja, która potrafi zachwycić zarówno starszych, jak i młodszych. Twórcy sięgnęli po sprawdzone metody, wzbogacając je niesamowitą opowieścią. To połączenie sprawdza się bardzo dobrze jako sentymentalna podróż w czasy, gdy samemu było się dzieckiem.
-
Zdecydowanie zasługuje na głębszą uwagę, ponieważ po drodze do zakończenia znajdujemy wiele elementów, które pomagają nam rozgryźć naszego bohatera. Operowanie różnymi gatunkami i sprawne przejścia potęgują tylko ciekawość. Baird po tym filmie śmiało zasługuje na uznanie.