-
Godzilla Minus One jest naprawdę tak dobry, jak się o nim mówi. To triumf KINA w jego najczystszej postaci i absolutne spełnienie marzeń fanów Króla Potworów. Na 70. rocznicę jego powstania dostaliśmy perłę, do której przez lata będą się odnosić inni twórcy. Japońska produkcja wyznacza nowy-stary kierunek gatunkowi i udowadnia, że w klasyce tkwi ogromny potencjał. To potwornie dobry film na każdym poziomie realizacyjnym - efektów, scenariusza, realizacji i gry aktorskiej.
-
To film kilku fajnych momentów i jednocześnie zlepek scen pozbawionych scenariusza. Wszystko tu jest za mocno, wszystkiego za dużo.
-
Funduje naprawdę kilka mocnych scen, a rosnące w widzu niedowierzanie i zaangażowanie w historię Edgarda Mortary przykrywają niektóre niedoskonałości..
-
Może prześlizguje się nieco po warstwie psychologicznej, jednak buduje u widza ogromny dyskomfort i zostawia ślad w głowie.
-
Wystylizowane szaleństwo wielkiej Mii Goth.
-
Doczekaliśmy się drugiej bardzo dobrej, momentami wybitnej adaptacji Chłopów Władysława Reymonta, a pierwszej, którą z chęcią obejrzą młodzi ludzie. I to nie tylko w naszym kraju.
-
Nie będę ukrywał, Beckham jest dla mnie dokumentem, który na nowo przypomniał mi, na czym polegał fenomen mojego idola. Najprawdopodobniej nie jestem zupełnie obiektywny w ocenie miniserialu Netflixa, jednak nawet gdy biorę głęboki oddech, otrzepuję się z warstwy emocji, jakie we mnie wywołał, to wciąż mam przed oczami kilka formalnych elementów, które windują go ponad średnią.
-
Pierwsze odcinki drugiego sezonu Lokiego uspokajają - serial zapowiada się przynajmniej dobrze. Paradoksalnie uwypukla to tylko problemy całego MCU.
-
Był moją wielką nadzieją, a stał się jeszcze większym rozczarowaniem, bo widać po stronie formalnej i wizualnej, że Edwards miał przestrzeń i środki na stworzenie wybitnego widowiska SF. Dostaliśmy w zamian historię, która po półgodzinie nuży, na poziomie głębi przesłań nie ma nic nowego do zaoferowania, a niektóre wątki fabularne po prostu urągają inteligencji widza.
-
Niestety, nie wszystkie rozwiązania są na plus, a sam finał na poziomie poprowadzenia wyszedł nieco pokracznie. Jednak w ogólnym rozrachunku Michał Gazda dał nam produkcję, która w jakimś stopniu spełnia oczekiwania i daje te emocje, których widzowie będą szukać. I to już jest spore, pozytywne zaskoczenie.
-
Dawno nie widziałem tak nierównego filmu jak Blue Beetle, który jednocześnie rozbawił mnie tyle razy, dostarczył sporo zabawy. Dobrze się to ogląda, bo w czasach superbohaterskiego przesytu dostajemy tu sporo kulturowej świeżości, rodzinnej czułości i zrozumienia, której zazdrościć może Dom Toretto. Niemniej, mimo pozytywnego odbioru na poziomie eskapistycznego doznania, trudno nie dostrzec ogromnych słabości drugiej części i braku ciekawego pomysłu na fabułę.
-
Żółwie po naprawdę dobrym filmie Netflixa dostają jeszcze lepszą kinową produkcję. Nie jest to rzecz doskonała, bo kuleje w naprawdę ważnych momentach fabuły i wydaje się przez to naiwna. Jednak rekompensuje te niedoskonałości naprawdę wiele na poziomie wizualnym, interpretacyjnym i światotwórczym.
-
Najlepsza produkcja o kuchni będącej tylko trampoliną do poznania trudnych ludzkich namiętności i charakterów. Ten serial to przeżycie.
-
Niemniej, mimo wątpliwości i dąsów, bawiłem się dobrze, zwłaszcza w pierwszej części filmu. Obyło się finalnie bez zachwytów, ale dostałem kilka momentów wzruszeń. Barbie pozostanie dla mnie manifestem dość oczywistych mądrości, które trzeba jednak promować.