danarkyy
Użytkownik-
Piękna i zmysłowa opowieść o miłości, dojrzewaniu i odkrywaniu własnej seksualności. W połączeniu z włoskimi plenerami Guadagnino wywołuje u widzów mieszankę nostalgii, zafascynowania, radości i smutku.
-
Pod wodą spektakularna wizja Atlantydy, na lądzie przygoda rodem z Uncharted. James Wan stworzył szalony rollercoaster, gdzie wybuchy, pościgi i efektowne starcia występują średnio co 5 minut, ale nie zapomniał przy tym o bohaterach. Jason Momoa, Amber Heard i Patrick Wilson wyciągają ze swoich postaci pełny potencjał pomimo prostoty i przewidywalności scenariusza oraz dialogów. Całą przygodę śledziłem z uśmiechem na twarzy przerywanym od czasu do czasu niemym "wow!".
-
Sporo zapadających w pamięć scen, świetne dialogi, genialna muzyka Morricone i charyzma aktorów tworzą rewelacyjny western.
-
Spodobał mi się bardziej niż oryginał Kurosawy. Dziki Zachód to jednak bardziej moje klimaty, zresztą więcej tutaj efektownych scen i lepszego aktorstwa.
-
Kolejne potwierdzenie mojej niezbyt sympatycznej relacji z twórczością Shane'a Blacka. Film nijaki, nieśmieszny i powolny. Tak zmarnować potencjał duetu Gosling/Crowe...
-
Spider-Man w wykonaniu Hollanda jest fantastyczny, ale fabuła nie porywa i jest chyba najbardziej nijaka ze wszystkich dotychczasowych filmów o Pajączku. Bywa zabawny.
-
Antysuperbohaterski western osadzony w brutalnym, ponurym i zepsutym świecie. Wyróżnia się na tle współczesnych filmów o komiksowych herosach, choć nie brakuje tutaj kilku istotnych wad.
-
Styl Ritchiego niezbyt pasuje do fantasy. Dużo słabego CGI, nudna i przewidywalna fabuła, bohaterowie są mało ciekawi. Jedynie muzyka i dynamiczny montaż typowy dla twórczości reżysera sprawiają, że "Król Artur" nie jest katastrofalnie nijaki.
-
Najlepszym elementem widowiska Millera są interakcje Maxa z Furiosą, którzy dzięki aktorom wręcz ociekają charyzmą. Rozwałka i wybuchy przestały mnie angażować jakoś po kilkunastu minutach. Szanuję kaskaderkę i szaleństwo obecne w każdej scenie, chociaż najwidoczniej nie oddziałują na mnie w taki intensywny sposób, jak na resztę widzów zachwyconych piekielnym pościgiem przez pustynię.
-
Nie lubię używać wyrażenia "epickie", ale jak inaczej określić satysfakcjonujący finał nolanowskiej trylogii o Batmanie? Nigdy nie zapomnę ciar, jakie towarzyszyły mi podczas pierwszego seansu w kinie. Gdyby nie drobne wpadki scenariuszowe i montażowe, byłbym w stanie wystawić maksymalną ocenę.
-
Od początku do końca angażuje i powala rozmachem. Napięcie można tu kroić batarangiem. Batman i Joker (scena przesłuchania!) w najlepszym filmowym wydaniu.
-
Dobrze zrealizowane origin story i początek wspaniałej trylogii. Ogromny plus za Narrows, bo ten klimacik gdzieś zanikł w następnych odsłonach.
-
Surrealistyczna opowieść o autodestrukcji, samospełnieniu i ludzkiej egzystencji. Porusza niezliczoną ilość zagadnień i problemów, bawiąc się przy tym z widzem.
-
Mam sporo problemów z montażem i logiką w zachowaniu bohaterów, ale ciężko odmówić mu tego, że wciąga od początku do końca. De Niro daje z siebie wszystko, tworząc obrzydliwą i przerażającą postać gwałciciela.
-
Największe wrażenie w tej gangsterskiej opowieści robią dialogi i aktorstwo (De Niro i Pesci są niesamowici). Film pełen młodzieńczej energii, nakręcony z klasą i doskonałym wyczuciem pomiędzy humorem i powagą.
-
Ciekawe spojrzenie na postać Jezusa. Dafoe doskonale spisał się w tej roli. Film mógłby być krótszy o pół godziny, bo końcówka trochę mnie wymęczyła i nieco zepsuła odbiór całości.
-
Fani bilarda być może znajdą tutaj coś dla siebie, osobiście bardzo się wynudziłem. Młody Tom Cruise nawet daje radę, Mastrantonio jest przepiękna, Oscara dla Newmana nie rozumiem.
-
Sympatyczny główny bohater stopniowo pakuje się w coraz większe kłopoty chcąc wrócić do domu. Absurdalne sytuacje i dobre aktorstwo przykuwają do ekranu.
-
Bardzo nierówny. Dobry dramat w pierwszej połowie filmu, średnia komedia w drugiej. Warto obejrzeć dla samego De Niro, który tworzy interesującą postać chorego psychicznie komika.
-
Historia człowieka, który walczył nie tylko z przeciwnikami na ringu, ale również ze swoim charakterem. De Niro i Pesci genialni.
-
Niezwykły popis aktorski De Niro. Nowy Jork pokazany jako miejsce brudne i zepsute w pięknych kadrach Chapmana. Genialna muzyka!
-
Pomimo bycia dramatem, jest to przede wszystkim film zabawny i pełen ciepła. Scorsese opowiada o małżeństwie, wychowywaniu dziecka i samospełnieniu z pomocą Ellen Burstyn, słusznie nagrodzonej Oscarem za rolę samotnej matki Alice Hyatt.
-
Pierwszy w pełni przemyślany i solidnie zrealizowany film Scorsese, w którym widać jego styl. Bardzo dobra rola Keitela, De Niro nieco w tle, ale przykuwa uwagę. Bardzo udany dobór muzyki.
-
Scorsese nie kręcił od początku samych dobrych lub wybitnych filmów. "Wagon towarowy Bertha" jest zły pod każdym względem. Produkowany przez króla filmów klasy B - Rogera Cormana - irytuje coraz bardziej z każdą kolejną niedopracowaną, idiotyczną i źle zagraną sceną.
-
Cały film oparty na wspaniałej osobowości artystki, która nagrywała sporą część swojego życia. Nie tylko dla fanów twórczości Mayi. Myślę, że każdy znajdzie w nim coś dla siebie.
-
Być może jestem zbyt okrutny dla tego filmu, ale ciężko mi znaleźć jakiekolwiek inne zalety poza wyglądem Darth Maula i muzyką Williamsa. Midichloriany, cholera jasna...
-
Spalenie "Komnaty Tajemnic" najsmutniejszym momentem filmu. Gdyby nie Shannon, Jordan i Boutella, zjechałbym z oceną jeszcze niżej. Nielogiczny, nudny i smętny,
-
Wymęczył mnie monotematycznymi żartami. Jedynie dzięki obsadzie i całkiem ładnej animacji dotrwałem do końca, choć zniesmaczony i zażenowany.
-
Fantastyczna warstwa dźwiękowa tworzy wyjątkowy nastrój. Mocno niepokojący i obrzydliwy, ale przez to fascynujący w odbiorze. Film ten stanowi kwintesencję stylu Lyncha. Wiele elementów z "Eraserhead" można znaleźć w dalszej twórczości reżysera.
-
Najbardziej ambitny crossover w historii? Zdecydowanie tak. Przemyślane, dopracowane i dające frajdę widowisko? Jasne! Najlepszy film Marvela? Raczej nie. Ciężko oceniać go w kategoriach zwykłego filmu. Jest to bardziej pewne wydarzenie w uniwersum łączące bohaterów i wątki z poprzednich produkcji MCU. Im więcej ich obejrzałeś, tym większą przyjemność wyniesiesz z Infinity War.
-
Sequel idealny. Podchodzi z szacunkiem do części pierwszej, rozwija ją i jednocześnie opowiada zupełnie nową historię. Piękny, majestatyczny i niepokojący od strony wizualnej i dźwiękowej. Wyszedłem z kina oczarowany, kolejne seanse w domu upewniły mnie odnośnie oceny. Cieszy mnie, że niektórzy wykazują się jeszcze odrobiną szaleństwa i inwestują spore pieniądze w takie projekty.
-
Jestem pełen uznania dla pracy włożonej w animację, ale film przez większość czasu jest zwyczajnie nużący. Ostatecznie najciekawsze okazuje się wyłapywanie głosów znanych aktorów, którzy użyczyli głosów ludziom i psiakom. Ma swoje momenty, szczególnie kiedy humor działa, ale po Andersonie oczekiwałem czegoś więcej.
-
Pawlikowski snuje romantyczną opowieść w świetnym stylu. Tomasz Kot i Joanna Kulig tworzą zjawiskowe kreacje aktorskie, dzięki czemu przejmujemy się losami bohaterów już od samego początku. Przy stosunkowo krótkim czasie trwania jest to bardzo ważne i warte odnotowania. Piękne czarno-białe zdjęcia i wzruszająca muzyka potęgują emocje podczas oglądania. Polskie kino w najlepszym wydaniu, w którym ciężko się nie zakochać.
-
Nieudane zderzenie wizji dwóch twórców, przy czym żadna z nich nie oddaje sprawiedliwości tytułowej drużynie. To co zrobiono z postaciami Batmana i Flasha jest smutnym żartem. Scenariusz pisany na kolanie i do tego przemielony przez problemy podczas produkcji. Jakość efektów komputerowych lepiej przemilczeć. Tak brzydkiego blockbustera nie widziałem od dawna. Cóż, przynajmniej Superman jest w końcu Supermanem.
-
Czuć tutaj więcej energii i serca włożonego przez twórców niż we wszystkich dotychczasowych filmach DCEU razem wziętych. Wady oczywiście są obecne, ale nie psują ogólnego pozytywnego wrażenia. Kiedy po seansie widzę uśmiechniętych dorosłych i podekscytowane dzieci (szczególnie dziewczynki) pozostaje mi jedynie stwierdzić, że Patty Jenkins wykonała kawał dobrej roboty. Życzę temu uniwersum - ale również sobie, jako fanowi DC - więcej takich filmów w przyszłości.
-
Pierwsza połowa nawet daje radę, w drugiej mamy słabo nakręconą i nudną nawalankę. Szkoda, bo widać, że między aktorami jest chemia i można było to lepiej wykorzystać.
-
Brak jakiejkolwiek logiki w fabule i zachowaniu postaci, słabe CGI (szczególnie w końcówce), powaga i mrok podkręcone do granic absurdu. Bohaterowie nijak mają się do swoich komiksowych odpowiedników. Batman nie ma oporów przed zabijaniem, Superman cierpi na depresję, a Lex Luthor jest klaunem. Jedynie dobra muzyka, Affleck dający z siebie wszystko i krótki występ Wonder Woman ratują ten film od bycia kompletną katastrofą.
-
Całkiem udane uwspółcześnienie Supermana. Szkoda tylko, że Zack Snyder bardzej skupia się na patetycznych scenach i wybuchach niż bohaterach i sensownych dialogach. To był dobry materiał na początek uniwersum, do tego dający potencjał na rozwój bohatera w przyszłych filmach. Wszyscy wiemy, że potencjał zmarnowany, ale nie ma to żadnego wpływu na ocenę tego niezłego widowiska.
-
Wykreowany świat i pomysły na kosmitów są tysiąc razy ciekawsze od fabuły i bohaterów. Besson po raz kolejny udowadnia, że powinien dać już sobie spokój z blockbusterami.
-
"Prawdziwe męstwo" nie zaskakuje niczym (nawet jeśli nie znacie oryginału), ale imponuje kreacjami aktorskimi (genialna Hailee Steinfeld!) i specyficznym poczuciem humoru. Wizualnie jest raczej skromnie, chociaż Roger Deakins momentami urozmaica sceny pomysłowymi i pięknymi ujęciami.