pełne recenzje wszystkich filmów dystrybuowanych w Polsce na: https://www.wodaiogien.com/film
-
Bo moim największym problemem związanym z filmem "Spy x Family" jest to jak gra on na tym co najbardziej bezpieczne. Wszystkie gagi, przekomarzania oraz podkręcone do maksimum cechy postaci, które stanowią główny trzon serialu, są tu obecne i serwowane jak coś w stylu składanki "the best of". Dla mnie to było męczące. Nie jestem fanem serialu, który już w przeciągu pierwszego sezonu stał się w moich oczach zbyt powtarzalny.
-
426 kwietnia
- 1
- Skomentuj
-
Reżyser oraz jednocześnie autor scenariusza Jamie Adams skomponował dzieło lekkie, które wydaje się być produktem niejednorazowego użycia.
-
Ehhh... Pogromcy Duchów: Imperium Lodu to... taki sobie film. Wbrew tytułowi wcale tak bardzo nie ziębi, ale czy grzeje? Zapraszam na recenzję BEZ SPOILERÓW.
-
Nie jest jednak przesadnie brutalny, to nie film z rodzaju serii "Hostel" gdzie przemoc jest wyeksponowana i odgrywa główną rolę. Tu bardziej chodzi o metodyczne szaleństwo. Nie da się przewidzieć kolejnego ruchu filmowców, a każda kolejna scena jest dziwniejsza od poprzedniej. Dokąd to zmierza, pojęcia nie miałam, ale bawiłam się przednio.
-
7.525 listopada 2023
- 2
- Skomentuj
-
Materiały reklamowe obiecywały czuły intymny homoseksualny romans z intrygującą tajemnicą w tle. A tymczasem film Andrew Haiga jest powrotem do najgorszych skostniałych standardów kina queerowego i jednocześnie emocjonalną pornografią w stylu Joe Blacka, tylko ubraną w szatki intymnego kina niezależnego.
-
ak jednak opowiadać subtelnie o tak trudnym, jednoznacznym moralnie temacie? Glazer nie próbuje wcale tworzyć zawoalowanej narracji, którą otworzy dopiero odpowiedni klucz interpretacyjny. Klucz tak naprawdę noszą w głowie wszyscy oglądający ten film. Każdy wie, jak zinterpretować strzały i krzyki zepchnięte do tła sound designu Strefy interesów, już od pierwszej sceny tworzące jeden z najbardziej przejmujących przykładów narracyjnej roli dźwięku we współczesnej kinematografii.
-
Choć Portman i Moore dają tu prawdziwy popis, nie potrafią odwrócić uwagi od mankamentów tekstu. Nużące tempo i kiepska struktura dramaturgiczna dają o sobie znać, z drugiej strony dostajemy sceny, w których twórcy torpedują nas napastliwą kamerą i muzyką rodem z hiszpańskich telenoweli. Rażą również płytkie metafory.
-
Sama opowieść jest w miarę udaną próbą zmieszczenia niezwykle bogatej biografii Parowskiego i kilku pełnych społeczno-politycznych zawirowań dekad historii Polski w trwającym zaledwie niecałe 80 minut filmie. Poza Jackiem Dukajem na ekranie pojawiają się praktycznie wszyscy zaprzyjaźnieni z Parowskim najważniejsi autorzy polskiej fantastyki. A ich pełna anegdot narracja prowadzi nas od lat 70. XX wieku i redakcji pisma "Politechnik", przez powstanie i rozkwit "Fantastyki".
-
6.56 września 2023
- 1
- Skomentuj
-
Bardzo profesjonalne ze strony Bartosza Paducha jest pokazanie Pana redaktora Macieja Parowskiego z wielu stron, nawet i tych gorszych. Dzięki temu film nie jest tylko i wyłącznie laurką wystawioną pośmiertnie wybitnemu człowiekowi. Jest obiektywnym zwierciadłem jego życia. W większej mierze tego zawodowego, ale i tego prywatnego. Bardzo polecam i zachęcam do obejrzenia dokumentu "Fantastyczny Matt Parey".
-
Przypadł mi do gustu przede wszystkim ze względu na przenikliwie studium przypadku sytuacji masakry wśród wiarygodnych nastolatków, którzy do samego końca spierają się nie tylko z szaleńcem goniącym ich z maczetą, ale również... cóż, jak to nastolatkowie, przede wszystkim ze swoim własnymi ego, pierwszymi miłostkami i oczekiwaniami na temat życia skonfrontowanymi z rzeczywistością.
-
Festiwalowa sala kinowa, z którą oglądałem film, zanosiła się podczas seansu salwami śmiechu, co udowadnia, że film dobrze sprawdza się jako komedia - być może w tym momentach łaskawszym okiem dało się spojrzeć na niedoskonałości jego scenariusza. Sztuka zabijania dokonuje jednak czynu niewybaczalnego w swoim gatunku, jest kinem grozy, zupełnie pozbawionym grozy. Czyni go to horrorem-wydmuszką.
-
W końcu "Godzilla Minus One" to świetne, nowe spojrzenie na oryginał, które obiera świeżą perspektywę na temat wojny i prezentuje złożony oraz dojrzały portret kraju, który musi ponownie podnieść się z gruzu po poprzedniej tragedii.
-
82 grudnia 2023
- 12
- Skomentuj
-
Z nieukrywaną przyjemnością piszę wszystkie powyższe i następne słowa. W nich cała nadzieja nie jest filmem "dobrym jak na polski". Nie jest "przyzwoity w porównaniu z resztą". Jest to pełnoprawne, świadome swej formy dzieło, które powinno być pokazywane, omawiane, chwalone i studiowane.
-
Czego by nie mówić o filmie Biedronia to cieszy, że Polacy biorą się za science fiction tego typu. Czy w waszym odczuciu produkcja wypadła dobrze czy też nie - jest to kamień milowy w polskiej kinematografii. Cierpi na głupotki, brak logicznych rozwiązań ze strony głównej bohaterki, ale to wciąż solidny tytuł, który przeciera szlaki w tego typu kinematografii.
-
Pokazuje ważne wątki, ma zaangażowaną obsadę, a jednak nie porusza. Forma i klasyczna struktura nie pomagają. Pomiędzy telewizyjnym serialem a kinem z lat dziewięćdziesiątych toczy się mefistofeliczna gra o duszę człowieka. A to przecież powinien być Dostojewski, pioruny i obietnica poranka.
-
Ten film popełnia wszystkie możliwe błędy produkcji dotykającej takiej tematyki.
-
Niewierni w Paryżu to jednocześnie najlepszy film Woody'ego Allena od lat oraz tylko, kolejny obraz późnego Woody'ego Allena. Coś na co można pójść całą rodziną, albo odpalić na Netflixie do niedzielnego obiadu, ale jak w Och, teatrze Krystyny Jandy - nie spodziewajcie się niczego niespodziewanego, ani szczególnie zapamiętywanego. Bezbolesne dwie godziny, to największy komplement jaki da się sprawić tego typu projektom.
-
Podczas tegorocznej Wenecji starzy mistrzowie udowadniają, że wciąż potrafią.
-
Piękny Paryż, błyskotliwe dialogi i wiarygodne aktorstwo sprawiają, że Niewierni w Paryżu to przyjemny obraz uczuciowych zawirowań. Można temu filmowi zarzucić zbyt mało komediowych akcentów, ale Allen dość skutecznie bawi się z oczekiwaniami widzów.
-
Poszatkowany scenariusz, brak chemii pomiędzy superbohaterkami, nijaki superzłoczyńca, przesadzona gra aktorska, zbyt szybki montaż, słabe efekty specjalne - nic tutaj nie jest takie, jakie być powinno.
-
Przy tym "Marvels" nadal nie prezentuje tragicznego poziomu. Choć sporo rzeczy nie działa w pełni z powodu pospiesznej produkcji, to jest to bezbolesny seans, który potrafi od czasu do czasu sprawić trochę frajdy dzięki swojemu gimmickowi związanemu z głównym trio bohaterek. Zaś one choć miewają lepsze i gorsze momenty w swoich relacjach, to nadal ciągną film.
-
Totalne rozczarowanie i już nawet nie dzwonek, a syrena alarmowa dla Feigego i jego ekipy. Jeśli nie zaczną przykładać się do scenariuszy, a wciąż stawiać na coś, co równie dobrze mogłoby zostać napisane przez AI, to stracą wszystkich fanów. Kino superbohaterskie znów stanie się cringe'ową rozrywką dla niewielkiej grupy widzów.
-
"Porzućcie wszelkie uprzedzenia, ci którzy tu wchodzicie" mogłoby brzmieć hasło promocyjne Exodusu. Otwarta głowa, brak uprzedzeń wobec gry kiczem i absurdem, przyjmowanie z szeroko otwartymi ramionami gwałtownych przeskoków od Monty Pythona do El Internado i od Bergmana do Whedona. To wszystko warunki konieczne do pełnego doświadczenia pożegnalnej mszy Larsa von Triera.
-
Jest wybitnym przykładem narcystycznej pranksterki: samoświadomą masturbacją, której nie potrafię nie darzyć głębokim szacunkiem.
-
Oczywiście nie jest to film dla każdego i nie chodzi mi tu o część horrorową, a bardziej o sam motyw mordującego młodzież leniwca, która dla wielu może być jednak zbyt bzdurna. I ja to szanuję. Też z początku tak myślałem i gdyby nie to, że mam pisać o tym filmie to sam nie wiem czy ostatecznie bym go obejrzał. Ale obejrzałem i nie żałuję. W tym roku nie bawiłem się tak dobrze na żadnym filmie.
-
To obraz wyłącznie dla zagorzałych fanów takich ekranowych mashupów, kina bez większych ambicji i po części nakręconego w mocno ograniczony i bezpieczny sposób. Pozostali poczują ogromne uczucie niedosytu i mogą wyjść z sali rozczarowani.
-
Choć momentami czuć zapach naftaliny, a niektóre dowcipy trącą myszką, nie ma wątpliwości, że ma się do czynienia z nie lada fachurą.
-
Negatywne recenzje "The Palace" jawią się jak pewna próba zaprzeczenia rzeczywistości, wstydu, że czerpiemy frajdę z "wujkowego humoru".
-
Zbierając do kupy plusy i minusy produkcji, werdykt może być tylko jeden. Pięć koszmarnych nocy to horror tylko z nazwy, który nie wystraszy widza.
-
4.731 października 2023
- 27
- #1
- Skomentuj
-
Bardzo kameralny, solidny projekt. Sporo rzeczy robi naprawdę dobrze, ma momenty, w których naprawdę może się podobać. Te najmniej zobowiązujące i najwolniejsze sceny wypadają najlepiej i budują naturalną relację między ojcem a córką. Po czasie film zostanie zapamiętany pewnie głównie ze względu na bardzo dobrze występy Borysa i Sonii Szyc. Niestety, film ma też sporo problemów.
-
Utrzymane w konwencji thrillera kino poświęcone trudnym doświadczeniom pokolenia millenialsów, zwłaszcza randkujących i narażonych na zagrożenie kobiet.
-
Zabrakło niuansów, oryginalności oraz lepszego poprowadzenia. "Poprzednie życie" bierze dość wyświechtany koncept i nie robi z nim niczego nowego. To co wychodzi z tego to poprawna historia, która ma swoje lepsze momenty dzięki niezłym dialogom oraz sympatycznym postaciom. Jednakże nie widzę w niej niczego co miałoby prowadzić u mnie do zachwytów jak u innych.
-
Song, która sama wyemigrowała do Stanów Zjednoczonych z Korei Południowej w wieku 12 lat, starała się w swoim debiucie zsyntetyzować obydwie narodowe mentalności. Niestety więcej tu amerykańskiej powierzchowności i asekuracyjności niż koreańskiej świeżości.
-
Jednak Kevin Greutert , który wcześniej stworzył zaskakująco udaną szóstą część, zrobił całkiem dobry krok w tył, osadzając akcję pomiędzy jedynką, a dwójką. Ponownie skupiamy się na Kramerze oraz Amandzie. Zaś to co łatwo mogło się zmienić w niepotrzebne komplikowanie osi czasu i retcon dotychczasowej historii niczym w piątym filmie, okazało się być satysfakcjonującym dopełnieniem dla oryginalnej trylogii.
-
Rozcieńczony nudą traktat o wartościach bliżej niesprecyzowanych.
-
Mimo ograniczonej liczby lokacji, to dialogi są tu kluczowe i niezwykle wpływowe. Obsada prezentuje się niezwykle imponująco, praca kamery jest oryginalna i przykuwająca uwagę, zaś zwrot akcji pod koniec jest nieco przereklamowany, bez jakiegoś większego polotu. Całościowo jednak otrzymujemy bardzo udany produkt, który mogę nazwać kinem przez wielkie k.
-
8.512 sierpnia 2023
- 2
- Skomentuj
-
Jednych ta wielowątkowość i niejednoznaczność gatunkowa zaintryguje, innych nieco wybije z rytmu. Hardiman nie boi się bowiem odważnych koloryzacji i niestandardowych cięć. Całość prezentuje się na szczęście o wiele lepiej niż wspomniany wcześniej fontange.