Kino
Źródło-
Świat bohaterki nie kręci się wokół fizycznych ograniczeń. Pora na więcej takich filmowych bohaterek i bohaterów jak Nastka, nie zgadzających się na to, by niepełnosprawność określała ich wizerunek i osobowość.
-
To idealny towar eksportowy, ale też zwyczajnie świetny film - i bardzo poważny kandydat na kandydata do Oscara.
-
Choć film chce być w pierwszej kolejności sprawnym kinem gatunkowym, to jako takie nie do końca się sprawdza. Nie ma bowiem klasycznie rozpisanej fabuły, akcji poprowadzonej w taki sposób, by wciągała w wielowarstwową, gęstą intrygę szpiegowską. Zresztą to największa wada "Doppelgängera" - to, co bierze z konwencji, jest sztampowe i nadmiernie powtarza tropy doskonale znane z innych, podobnych realizacji. Co więcej, akcja często się rozmywa.
-
Tak jak "Obywatel Jones" przypominał o wciąż słabo zakorzenionym w światowej pamięci Hołodomorze, tak międzynarodową stawką "Zielonej granicy" jest przecież wykrzyczenie: nie tylko Lampedusa! Jeśli chodzi o polityczne rażenie, to może najważniejszy polski film ostatnich lat.
-
Alzheimer w "Strzępach" budzi autentyczną grozę i pozostawia widzów z poczuciem koszmarnego niepokoju.
-
Tam była immersyjność z prawdziwego zdarzenia, u Bochniaka mamy co najwyżej modny teledysk rozciągnięty do pełnego metrażu. Z pretekstową fabułą, z niedorzeczną intrygą, z traktowanymi po macoszemu wątkami pobocznymi, które pojawiają się i znikają niczym w maszynie losującej.
-
Rozwija się w wolnym tempie i jednotorowo, na swój sposób upraszczając i redukując świat otaczający bohaterkę, lecz jeśli tak się dzieje, to aby ze zgiełku wyłowić ciszę. "Skorzystać z okazji, żeby nic nie powiedzieć" - jak by to ujął wujek Seán. Bycie z Cáit w owych drobinach dziecięcej rzeczywistości, bolesnych i euforycznych, przynosi uczucie satysfakcji, które trudno zapomnieć.
-
Jeśli w niespełnionej artystycznie "Kochanicy króla" miałbym szukać jednego powodu do przeżycia tego seansu, pomyślałbym właśnie o tym. W świecie poszukującym innowacji i zalecającym poskromienie twórczego ego takie kino może być niedługo zupełnie niemożliwe.
-
Bo "Bestie" to w gruncie rzeczy film o zmierzchu patriarchatu, który niszczy się sam: alkoholem, niezdolnością do negocjacji, zgubną obsesją dominacji. Wchodząca w jego miejsce kobieca wrażliwość związana jest z innym sposobem spędzania czasu, rozwiązywania konfliktów, wreszcie - umiejętnością przebaczania. Ogromnie trudną, ale - aby przerwać spiralę przemocy - konieczną.
-
Mając przed sobą dzieło tak wyrafinowane i dowcipne, ani przez chwilę nie zapominające o przyjemności widza, należy zadać pytanie, czy aby François Ozon nie wylewa dziecka z kąpielą? Czy płaszczyk retro, komediowy i lekki entourage nie dyskredytują trudnej rozmowy na wciąż niełatwy temat, która powinna być raczej wywrotowa niż przewrotna? Są tacy, do nich należy niżej podpisana, którzy powiedzą, że przekora może być czasem lepsza od rewolucji
-
Barbie od początku była polityczna. Z czasem stała się jeszcze bardziej, nie ma więc co się dziwić, że film Gerwig jest jednym z najbardziej rozpolitykowanych filmów ostatnich lat. Mówi rzeczy słuszne i należy mieć nadzieję, że będzie to mieć jakąkolwiek siłę przebicia.
-
Tak jak w poprzednich filmach, interesuje ją bardziej eksces niż normalizowanie, raczej queer niż straight, pytania, nie odpowiedzi. Stąd zagadka sióstr Gibbons ostatecznie nie zostanie rozwiązana, a widz pozostawiony jedynie z kilkoma wskazówkami. Ma to swój urok, ale i swoją cenę. Warto ją chyba było zapłacić.
-
Skutecznie zwodzi widza. A może nawet go zawodzi, w każdym razie pozbawia rozmaitych przyjemności odbiorczych.
-
To gratka dla miłośników kina epoki studyjnej. Nie jest to jednak list miłosny do starego Hollywoodu, gdyż reżyser przyjmuje perspektywę rewizjonistyczną. Przygląda się Miastu Grzechu może nie tyle ze wstrętem, co ze zrozumiałym sceptycyzmem.
-
Trzymający w napięciu, wciągający i bardzo odważny thriller o rządzonych przez przypadek ludziach, którzy - w przeciwieństwie do tytułowych zwierząt - błądzą, i to co niemiara.
-
Durkin nie spieszył się z realizacją nowego obrazu, podobnie niespieszny jest ten film. Powoli na pięknej rodzinnej fasadzie zaczynają się pojawiać rysy i pęknięcia, przez które do żywego organizmu wdaje się infekcja.
-
Nie każdy człowiek - przekonuje reżyserka - zasługuje, by mieć w domu zwierzę, ale już każde zwierzę zasługuje na człowieka i potrzebuje go do spełnienia.
-
Kino dojrzałe, oferujące nie tylko podróż w głąb mrocznych zakątków osobowości, ale również nagradzające wysiłek widza i umożliwiające mu przeżycie katharsis.
-
Jednego filmowi Jana Komasy odmówić nie można: palącej aktualności.
-
Fenomen "Nędzników" polega na tym, że reżyser utrzymuje ów żywioł w stanie nieustannego wrzenia, równocześnie konstruując z jego elementów dramat o natężeniu bliskim antycznej tragedii. Zostajemy wrzuceni w rwący strumień zdarzeń, zbudowanych wokół Issy i trzech policjantów z brygady do zwalczania przestępczości.
-
Utwór postmodernistyczny w najgorszym tego słowa znaczeniu, pozbawiony na dodatek jakichkolwiek elementów ironicznych. Zwyczajna wyliczanka wcześniejszych dzieł i stylów inspirujących autora.
-
Pan Rogers z twarzą Toma Hanksa, jednego z najbardziej lubianych aktorów Ameryki, urasta tu do rangi symbolu. Oglądamy w filmie Heller portret człowieka wolnego od najdrobniejszej nawet skazy. Czasem tylko jakiś ledwo dostrzegalny grymas, smutne spojrzenie rzucone w stronę baśniowej scenografii czy nerwowe uderzenie w fortepian przypominają, jak duży ciężar spoczywa na osobie, która postanowiła być narzędziem czynienia dobra.
-
Brakuje tu miejsca na spotkanie, mediację, odmienne punkty widzenia. "Tommaso" jest zafiksowany na własnym punkcie - to film z jednym bohaterem, jedną narracją, jednym ego. I nie chodzi nawet o to, że to perspektywa wybitnie męska, ale że duszna i płaska.
-
Objawiający wyrazisty talent aktorki, ukrywającej się pod pseudonimem Awkwafiny.
-
Poruszy nie tylko fanów piosenek Cohena.
-
A swoją drogą film Chokri to także - jakże na czasie! - głos w dyskusji o feminatywach i maskulatywach. Wszak to opowieść o filozofce, jej bracie psychologu, jego narzeczonej ginekolożce i jej kumplu położniku.
-
Świetnie zrealizowany, znakomicie zagrany, trzymający w napięciu, a na dodatek mądry i unikający tanich morałów. Całość dopełnia świetna ścieżka dźwiękowa.
-
Jeszcze bardziej od nudy ekranowej stagnacji przeszkadza wszystko to, co miało z niej wybudzać. Gorczilin zaopatrzył swoją opowieść w kilka mniej lub bardziej kontrowersyjnych scen, które wyglądają jednak tak, jakby zostały wyjęte z zupełnie innego filmu.
-
Jednak Gerwig w przeciwieństwie do niektórych wcześniejszych twórców i twórczyń filmowych "Kobietek" miała na tę lekko już zwietrzałą prozę jakiś pomysł: wzięła historię w nawias.
-
To duża rzadkość stworzyć dziś seksowną, przewrotną komedię romantyczną z gorzką refleksją na temat naszych czasów, ale i wbijającą szpilę tym, którzy tak bez namysłu na nie narzekają. W końcu powiedzenie "kiedyś to były czasy" stało się lekkomyślnym internetowym memem, a nie świadectwem lepszego życia.
-
Jest Almodóvarowskim odpowiednikiem muzycznych składanek z największymi przebojami. Wszystkie piosenki są na nich już znane, ograne i osłuchane. Ale jednocześnie imponują wirtuozerią.
-
Pod ckliwym tytułem, godnym popadającego w rutynę melodramatu, kryje się film co najmniej niecodzienny, aspirujący do miana jednego z najciekawszych w dorobku kina francuskiego ubiegłego sezonu, z powściągliwą kreacją Vincenta Lacoste, porównywanego przez tamtejszych krytyków do młodego Belmonda.
-
Dramaturgia tej opowieści poprowadzona jest zaś tak, by poszczególne postaci spowiadały się przed kamerą i to widz jest jedynym, który ma szansę im wybaczyć.
-
Jeszcze jeden film o narkotykach? Tak, ale inny niż te, do jakich jesteśmy przyzwyczajeni.
-
Trawestując wyświechtane powiedzenie Hitchcocka - "Antologia duchów miasta" zaczyna się od trzęsienia ziemi, a potem napięcie spada. Poza wspomnianą historią z ojcem-mordercą nie ma też żadnych szokujących tajemnic w przeszłości bohaterów. Wiedli, i pewnie będą wieść nadal, życie spokojne, stabilne, przewidywalne i raczej nudne.
-
Co gryzie Bernadette? Tego dowiadujemy się zdecydowanie zbyt szybko. Nieodmiennie elegancka, ciągle piękna i uroczo arogancka gospodyni domowa z Seattle, której mąż robi karierę w Microsofcie, niestety prędko przestaje być dla widza intrygującą zagadką.
-
Pełen słodko-gorzkiej melancholii hołd - choć chwilami wyraźnie ironiczny i złośliwy - dla tych, którzy ukształtowali całe pokolenia filmowców, z Federico Fellinim na czele, kończącym w jednej ze scen "Głos księżyca", swój ostatni utwór, z 1990 roku właśnie.
-
Tarantino od początku swojej kariery uważa, że siła kina nie polega na dokumentalnym odzwierciedlaniu rzeczywistości, ale na jej dynamicznym, kreatywnym przetwarzaniu. A siła ta jest wielka. Umiejętne pokazanie ekstremalnej przemocy - na ekranie, a nie w życiu - może nawet doprowadzić do katharsis. I o tym, tak naprawdę, jest jego najnowszy film.
-
Umiejętność wiarygodnego przywołania mocnych emocji bez odwoływania się do standardowych melodramatycznych efektów i komentarzy to może największe atuty filmu.