Baza recenzji
-
W trakcie, a już na pewno po seansie, wiem, że zwykłe zwrócenie uwagi na kogoś może przerodzić się w narastający gniew. Ale też w troskę, gdyż wszyscy pragniemy zaznać choć chwili szczęścia. Tylko czy kosztem autodestrukcji? "Reniferek" nie jest serialem wybitnym, momentami za bardzo spycha Mathę do kąta, nie dając możliwości jej bliższego poznania i zrozumienia. Ale to potrzebna opowieść o zjawisku stalkingu i znajdowania własnej drogi.
-
W przeciwieństwie do filmu Minghelli Włochy w "Ripleyu" nie są jedynie słoneczną turystyczną pocztówką. Czarno-białe kadry oddają klimat zarówno deszczowego wybrzeża poza sezonem, jak i niedogodności i brudu wielkich miast - niezależnie od tego, czy to Nowy Jork, czy Neapol. Na wakacje Ripleya nieustannie pada cień, piękno otoczenia to przecież sceneria kolejnych występków bohatera.
-
Tales of the Empire czyli Opowieści z Imperium to kawał dobrego mini serialiku. Naprawdę to uniwersum stoi ostatnio animacjami, które od jakiegoś czasu są z reguły dużo lepsze niż rzeczy live action. Zapraszam na recenzję BEZ SPOILERÓW
-
Czyżby wyglądało na to, że "Fallout" jest najlepsza adaptacją gry komputerowej? Nie widziałem wszystkich, by rzucić aż tak odważne stwierdzenie. Niemniej jest tu sporo rzeczy, które spodobają się graczom, jednocześnie jest to przystępne dla osób nie mających nigdy styczności z grami, by zapoznać się z tym uniwersum. Bardzo czekam na dalszy ciąg tej opowieści.
-
8.530 kwietnia
- Skomentuj
-
To właśnie znaczący spadek jakości fabuły oraz problemy scenariuszowe stanowią najpoważniejszą wadę Szōguna. Pozostałe aspekty serialu, włącznie z warstwą techniczną, grą aktorską oraz odwzorowaniem realiów historycznych, są dobre lub bardzo dobre. Pierwsze odcinki wciągają i dają obietnicę niesamowitego widowiska, ale im dalej w las, tym gorzej, a obietnica ostatecznie nie zostaje spełniona.
-
Serial ma swoje minusy. Momentami trochę się ciągnie, mógłby lepiej pokazywać asymilację Johna i jego naukę nihongo, no i przede wszystkim brakuje w nim tąpnięcia na koniec. Ale już teraz mogę stwierdzić, że z pewnością będę do niego co jakiś czas wracał. Dla mnie to top 3 tego roku, choć mamy dopiero koniec kwietnia...
-
Ten "Szogun" najlepszy jest jednak w scenach tzw. ciszy przed burzą. Bohaterowie patrzą sobie w oczy, piją długo herbatę, a atmosfera jest tak gęsta, że można ją ciachać kataną. Przez 10, trwających po godzinie, epizodów rządzi powolne tempo. Fabuła płynie sobie na spokojnych falach. I dobrze! Dzięki temu wsiąkamy w tę rzeczywistość. Jest jednak coś, co psuje estetykę doznań.
-
7.524 kwietnia
- Skomentuj
-
I powiem szczerze, że "Ripley" to jedna z ciekawszych niespodzianek tego roku. Serial bardziej skupiony na portrecie psychologicznymbohatera niż na życiu w luksusie czy pokazaniu środowiska próżnych bogaczy. Jeśli przełamiecie się po spokojnym wstępie, wchłonie was głębiej niż ocean zwłoki.
-
7.523 kwietnia
- Skomentuj
-
Są produkcje, które swoim klimatem wchodzą pod skórę, wywołują dyskomfort, zgrzyt zębów, przerażenie i są w tym swoim mroku fascynujące. Serial Netfliksa o niewinnej i uroczo brzmiącej nazwie należy właśnie do tego grona. To wciągające i porażające jednocześnie dzieło, które regularnie sprawia, że w trakcie seansu nietrudno o gulę w gardle.
-
9.522 kwietnia
- Skomentuj
-
Pomimo swych wad, Fallout naprawdę jest warty uwagi. Dla ciekawych kreacji, nieoczywistych zwrotów akcji, czarnego humoru [...] oraz ładnych widoków w finałowym odcinku - warto poświęcić te średnio 55 minut co odcinek. Fani tego uniwersum - wręcz powinni to zrobić. Jeśli drugi sezon w całości będzie przynajmniej tak samo dobry jak początek i końcówka oryginalnej serii TV, to jestem za - i już ustawiam przypomnienie w swoim Pip-Boyu.
-
Jeśli znacie gry, to oglądanie będzie tym mocniejszym doznaniem, bo znajdziecie sporo nawiązań i smaczków. Nie jest to jednak konieczne, żeby docenić ten tytuł. Amazon Prime Video zrobił tym razem świetną robotę.
-
920 kwietnia
- 3
- Skomentuj
-
Obecny stan przygód detektywów z hrabstwa Midsomer budzi w nieco bardziej świadomym widzu jakiś rodzaj złości, buntu przeciwko spłaszczeniu i przycięciu do pospolitych ram produkcji niegdyś mającej własny, wyjątkowy charakter.
-
Cały czas polecam serial, bo to jedna z ciekawszych i bardziej wartościowych produkcji, jakie ostatnio widziałem.
-
Fallout to gratka dla fanów wizji świata zniszczonego, gdzie powstaje nowy porządek a sam w sobie jest brutalny i nieprzewidywalny. Serial pochłania od początku, żyjemy fabułą aż do ostatniego odcinka, który jedynie zaostrza apetyty na dalsze wydarzenia.
-
9.517 kwietnia
- Skomentuj
-
Shogun to ciągle świetny serial i będę go chwalić. Ale szczerze mówiąc wolałbym, żeby już zaczął się finał i dlatego z niecierpliwością czekam na kolejny odcinek.
-
Produkcja Jonathana Nolana ma lżejszy i bardziej campowy styl niż chociażby ekranizacja The Last of Us, ale to bardzo dobrze. Ten świat nie może być traktowany cały czas na serio. Dodanie do niego odrobiny koloru, humoru i pewnej naiwności wyszło na plus. Amazon Prime nie szczędził budżetu i dał twórcom pełną kontrolę. Dzięki temu dostajemy wspaniałą produkcję, która zadowoli fanów serii i zaciekawi osoby, które nie znają tego świata. Żyjemy obecnie we wspaniałych czasach dla graczy.
-
Moim zdaniem, za które pewnie dostanę w komentarzach łupnia, serial jest lepszy od książki, co rzadko się zdarza. Dlaczego tak uważam? Fabuła jest lepiej poukładana, mamy więcej dynamiki, a świat przedstawiony to nie Chiny. Na dodatek serial jest tak napisany i zrealizowany, że bardzo przyjemnie się go ogląda i chce sięgnąć po kolejny odcinek - idealnie sprawdza się do binge watchingu.
-
"Parasyte: The Grey" jest porządnie wyreżyserowaną produkcją oferującą coś nieco świeżego dla fanów poprzednich adaptacji. Natomiast inni mogą zobaczyć niezłą wariację historii o porywaczach ciał, która dodatkowo ładnie mieści się w ramach 6 odcinków.
-
Nie ukrywam, że serial kupił mnie fabułą i intrygą. Wszystko wciąga i choć znam książkowy pierwowzór, to każdy odcinek oglądam z wypiekami na twarzy.
-
Rozpisana na dziesięć odcinków, bardzo stylowa i wybornie skonstruowana opowieść kryminalna czerpiąca z charakterystycznego dla powieści detektywistycznej motywu, czyli zagadki zamkniętego pokoju.
-
"Problem trzech ciał" to serial z narracją wyjętą z lat 90. XX wieku, przypominający nieco "Z Archiwum X", lecz przy budżecie znacznie wyższym. Ale nawet ten wysoki budżet nie wystarczył, gdyż obce, wirtualne światy wyglądają tylko przyzwoicie i mile dla oka, bez wielkiego efektu wow - John Bradley odczuwał chyba mniejszy dyskomfort na murze niż w innej rzeczywistości. Fascynujące są za to same "rozkminy" związane z nadciągającym zagrożeniem.
-
Otóż niedaleko. Wątek Toranagi i jego walki z Ishido o prymat w Japonii jest może mniej eksploatowany w tym odcinku, ale to nie oznacza, że nic się tu nie dzieje. Przyszły shogun podejmuje bowiem ważną decyzję o przygotowaniach do szturmu na zamek Ishido w Osace i de facto rozpoczęciu otwartej wojny.
-
Otóż całkiem podobnie jak z oryginałem z YouTube. Problematycznie, choć również z wyraźną pasją i sercem włożonym w produkcję. Można by to potraktować jako rozczarowanie, bo z pewnością to nie skok jakościowy na jaki liczyłem, lecz nie zmienia to tego, że przy "Hazbin Hotel" bawiłem się cudownie.
-
Serial zbyt nieudolnie podchodzi do wprowadzania zmian względem oryginału i chcąc stworzyć bardziej przystępną dla widza opowieść pobieżnie traktuje większość najważniejszych pomysłów Cixina.
-
Chicken Nugget zafundował mi około pięć godzin głupawkowego wieczoru i sprawdził się jako tzw. guilty pleasure. Nie jestem jednak przekonany, by koreański serial mógł przypaść do gustu szerszej widowni i stał się międzynarodowym hitem na miarę Squid Game, gdyż jest propozycją zbyt przeszarżowaną. Za to jestem przekonany, że zadowolić powinien poszukiwaczy wszelkich kuriozów oraz fanów absurdalnego humoru.
-
"Dżentelmeni" to bardzo dobry serial zarówno pod względem scenariuszowym, jak i postaci, które pojawiają się na ekranie. Jest to również jedna z tych produkcji, które, moim zdaniem, nie nadają się do oglądania na jeden raz. Styl Ritchiego w zbyt dużej ilości zaczyna przytłaczać. Dlatego po 2-3 odcinkach warto zrobić sobie przerwę. Dzięki temu też jesteśmy w stanie dostrzec więcej niuansów, jakie scenarzysta i reżyserzy poszczególnych odcinków chcieli nam przekazać.
-
Mam nadzieję, że pozostałe dwa odcinki sezonu to już będzie samo mięcho, czyli historia napakowana treścią, okraszona dobrymi scenami batalistycznymi. Jak najmniej mistycyzmu, duchowości i innych pierdół w wydaniu Kwan, tylko ostra naparzanka, gęsta polityka i rywalizacja z Przymierzem o zdobycie Halo.
-
Nie zmienia to faktu, że serial jest świetnie zrealizowany, z w większości dobrą grą aktorską i wciągającą fabułą. Trzeci odcinek nie zmienił tego, że ciągle uważam to za jedną z ciekawszych pozycji, które ostatnio się pojawiły. Brawo! Z utęsknieniem czekam na kolejny epizod...
-
Mimo sięgania po zgrane motywy i klasyczne rozwiązania fabularne Ritchie urozmaicił serial charakterystycznymi dla siebie zabiegami i udało mu się osiągnąć prawdziwą serialową perfekcję.
-
Niewiele więcej można na temat Alerii powiedzieć. Jest to bardzo przeciętny, spokojny odcinek Halo. Może twórcy uważali, że jest taki potrzebny po akcji z inwazją na Reach. Moim jednak zdaniem jest to błąd, bo mamy bardzo rwane tempo i przewiduję, że ten sezon skończy się jakiś cliffhangerem pokroju wylądowania na Halo naszych bohaterów i ciemny ekran, napisy końcowe, czekaj sobie teraz dwa lata na ciąg dalszy. Bardzo nie lubię takich tanich, przewidywalnych zabiegów stylistycznych.
-
Jest bardzo dobrze. Pomimo kilku niewielkich minusów, polubiłem bohaterów i - co najważniejsze - wciągnąłem się w historię. I to pomimo tego, że w zasadzie ją znam i w miarę dobrze pamiętam. Wiem, że Toranaga ucieknie z zamku w Osace już za tydzień i że Anglik - Anjin-san odwróci uwagę strażników udając szaleńca. Wiem, że niedługo będzie trzęsienie ziemi i John uratuje miecz Toranagi.
-
Mimo wszystko w drugim sezonie Halo wypada coraz lepiej i jeśli taką tendencję wzrostową utrzyma, to kolejna seria powinna być już prawdziwym hitem. Byle jak najwięcej Master Chiefa i jakoś sprytnie ubić niepotrzebny wątek Kwan na rzecz rozbudowania świata Przymierza, który moglibyśmy poznawać coraz lepiej, próbując zrozumieć przy okazji motywację Covenantów. W każdym razie jestem jakoś pełen optymizmu jeśli chodzi o Halo, bo powoli robi się z tego bardzo ciekawy serial science-fiction.
-
"Szogun" to bez wątpienia tytuł, któremu warto poświęcić swoją uwagę. Jeśli należycie do miłośników japońskiej kultury będziecie nim zachwyceni. Jeśli nie to, otrzymacie przynajmniej dawkę solidnego dramatu o historycznym zabarwieniu, który nie stroni od brutalności i krwawych scen, a przy okazji będziecie mieli okazję, zobaczyć jak dochodzi do cywilizacyjnego zderzenia pomiędzy feudalną Japonią a europejską kulturą.
-
6.727 lutego
- 1 komentarz
-
Osobiście uważam, że to idealny przykład serialu z kategorii 7 na 10. Nie było to nic wybitnego, ale zarazem dało mi dużo zabawy i lekkości podczas seansu. Podejrzewam, że negatywne opinie mogą wynikać z faktu, że najsłabszy jest początek, ale z czasem robi się coraz lepiej. Jeśli przejdziecie przez wstępne zażenowanie, dostaniecie coś, co powinno zapewnić sporo radości.
-
"Awatar Ostatni władca wiatru" nie wykorzystuje w pełni swoich możliwości, ale nie jest też produkcją nieudaną. Serial ogląda się z umiarkowaną sympatią i zaciekawieniem. Nie jest to może hit na miarę One Piece, świat nie będzie się nim zachwycał czy też rozmawiał o nim tygodniami, ale najmłodsi widzowie raczej będą zadowoleni.
-
Ostatecznie chciałem dać nieco wyższą ocenę, bo wizyty u Rose i prawie wszystkie wykorzystane piosenki to miód na moje serce, uszy, wrażliwość i żądzę poznania tajemnicy. Lecz strasznie wolne tempo w środkowej części i finałowy, pisany na kolanie, epizod "Krainy nocy" zrobiły swoje.