Artur Cichmiński
Krytyk-
Jest wesoło, emocjonująco, wzruszająco i muzycznie. "Kraina lodu 2" na tle pierwszej produkcji jawi się bardziej jak musical, co nie jest takim złym pomysłem.
-
Twarz obecnej popkultury jest mocno cyfrowa i trzeba się z tym pogodzić, jak i na "#Jestem M. Misfit" się nie obrażać. Tym bardziej, że nawet, jak na amerykańską kalkę jest to sprawnie, rzetelnie i wdzięcznie zrealizowane dziełko.
-
Mimo umiarkowanej satysfakcji, "Czarownica 2" stanowi po prostu i zwyczajnie fabryczną porcję rozrywki, zrealizowaną z rozmachem i polotem.
-
Oczywiście "Downton Abbey" to zgrabny, inteligentny i elegancki obrazek, kino rozrywkowe w najlepszym wydaniu. I w zasadzie tylko rozrywkowe, choć z klasą.
-
Znakomita rozrywka i gustowny powrót znanych bohaterów.
-
Żeby jednak nie było tak pesymistycznie, trzeba też oddać reżyserowi, a przez to i filmowi, że mimo wszystko ma on swoją temperaturę, wywołuje emocje, ma chwile dowcipne i te wzruszające. Jest takim nieinwazyjnym kinem środka w amerykańskim, mocno hollywoodzkim wydaniu.
-
Udane wykorzystanie ogranych fabularnych rozwiązań z dotknięciem problemu, który zasługuje na to, aby o nim mówić, przywoływać go i o nim nie zapominać. Poza tym chusteczki w dłoń i do kina śmiało marsz.
-
Powstał film, który może i nie podbije dużych ekranów, ale nie jest bez wartości, bez swoistego piękna i wyważonego hołdu dla geniusza. Mądre, ciekawe i refleksyjne kino.
-
Przyzwoita i na poziomie skonstruowana realizacja. Niewykluczone, że trafi ona też na widzów o większej odporności na filmowe strachy lachy, którzy stwierdzą, że ograne sztuczki już ich nie ruszają.
-
Warto zobaczyć, jak tym razem Disney zaadaptował swoją kultową opowieść rękami autora "Gnijącej panny młodej". Zawód raczej nieprzewidziany, za to dużo wysmakowanej zabawy, wybornego humoru oraz wzruszeń, którym tak bezwarunkowo uległ generał w filmie Spielberga.
-
Na bezrybiu i rak ryba, jak to się zwykło mówić. Z tym deficytem wielkich uczuć na dużych ekranach to też oczywiście przesada. Co chwila, w mniej lub bardziej głośny sposób, jakaś oferta się pojawia. Rzecz w tym, żeby tytuł taki ujął, szarpnął, wycisnął niejedną łzę i wywołał dreszcz emocji. Zachwycił. "W domu innego" jesteśmy pośrodku tych wszystkich odczuć.
-
Przyzwoita rozrywka, z odrobiną wytchnienia i pozytywną energią. Urocze, lekkie kino z gustem.
-
W ten oto sposób Dan Fogelman oferuje film niejednoznaczny, nie zawsze łatwy, ale za to pełen emocji, wzruszeń i refleksji. Nawet, jeśli ktoś uzna, że ociera się o banał to i tak czyni to z niezwykłą wrażliwością oraz smakiem.
-
O ile pierwszy rozdział naszych dziewczyn z ferajny był nawet poukładanym, posiadającym w sobie ślad scenariusza filmem, to już druga odsłona pokazuje twórczość naszego rodzimego "enfant terrible" kina gatunkowego w zdecydowanie jego gorszej wersji.
-
Kolejny realizacyjny majstersztyk Camerona, który sprawia, że magia kina nie traci na sile, a widz ma okazję przenieść się w inny wymiar. Rodrigues jako reżyser, Cameron jako producent zrobili monumentalne, dynamiczne, efektowne oraz porywające kino.
-
Jest za to poprawna, rzetelna, sporych rozmiarów realizacja. Coś, co korzystając z udeptanych ścieżek, wzorców i archetypów niewykluczone, że u młodszej publiczności znajdzie szacunek, uznanie oraz popularność.
-
Umiar i balans to cechy, które oddają język tego filmu. Realizacji, która z niezwykłą łatwością potrafi ująć, zachwycić i poruszyć. Przy tym tytuł ów ma również swój rozmach i dynamikę. To duże, inteligentne oraz pełne emocji kino z rolami, które na długo po wyjściu z ciemnej sali zostają jeszcze z widzem.
-
Tym sposobem nie pozostaje nic innego, jak tylko iść, samemu zobaczyć, doskonale się rozerwać, a po wyjściu z kina długo się jeszcze potem do siebie uśmiechać. Ten film tak właśnie działa, więc bawcie się dobrze.
-
Naprawdę niezwykłe doświadczenie - seans nowego, znakomitego "Blade Runnera". Filmu, który zapada i zostaje długo w pamięci, jako mądre, przemyślane i spełnione dzieło.
-
Niecałe dwie godziny mijają szybko, napięcie nie słabnie, nerw też na próbę jest wystawiany, no i Ninie Dobrev śmiało się kibicuje. Nie najgorsze, więc to kino.
-
Nie brakuje tutaj uśmiechu, wzruszenia, jak i odrobiny osobliwej refleksji. Kino na poziomie, czemu warto się przychylić.
-
Film o niezwykłej wrażliwości. Wyraża się ona zarówno poprzez obraz, bardzo plastyczny, wyrazisty i poetycki zarazem, jak i samo ukazanie relacji między bohaterami. Niby wszystko w starym dobrym stylu, a jednak całość podszyta też pierwiastkiem subtelnego, acz widocznego humoru.
-
Choć Doug Liman to nie Martin Scorsese to i tak film tego pierwszego sprawia naprawdę miłą niespodziankę. Podobnie, jak grający tytułową rolę Tom Cruise, który całkowicie rehabilituje się po niespecjalnie udanej nowej "Mumii".
-
Udał się znakomicie. Fani - choć nie tylko oni - otrzymali doskonałą rozrywkę, ponad dwie godziny wyśmienitej zabawy, emocji, dawki napięcia i niewymuszonego humoru.
-
Pozostają familijną rozrywką na swoim poziomie. Wychodząc z seansu pozostajemy w dobrych nastrojach. Na dodatek z grającymi jeszcze w uszach przebojami muzyki pop lat 80., których w filmie całe mnóstwo.
-
Kino Baya w pełnym wydaniu. Kino akcji, sf, komedia, najbardziej wybuchowy tegoroczny blockbuster w jednym. I wciąż ta formuła zdaje swój egzamin.
-
Najlepszy przykład filmu, jakiego się nie spodziewaliście. Nawet energetyczny zwiastun nie oddaje tego, czym tak naprawdę ten film jest. Można przywoływać różne skojarzenia, wrażenia, a i tak obraz Edgara Wrighta solidnie zaskoczy, sprawiając rozkoszną niespodziankę.
-
Film może nie dla wszystkich. Ale dla osób świadomych, na co się wybierają rzecz dająca sporo nieokrzesanej rozrywki. Dorzućmy do tego jeszcze impulsywną ścieżkę dźwiękową i otrzymamy zadziorny, wyrafinowanie smakujący koktajl.
-
Będziecie zachwyceni, jest naprawdę smerfnie!
-
Samo dzieło nie raczy tak, jakbyśmy mogli się spodziewać tego po filmie poświęconym futbolowi, spektakularnymi boiskowymi emocjami czy porywającymi meczowymi sekwencjami, żywą adrenaliną. Trochę w spokojniejszym tonie to wszystko się odbywa, ale i tak opowieść gdzieś w sercu zostaje.
-
Cała produkcja, pod patronatem samego Juliusza Machulskiego, została zrealizowana w Anglii, pięknie sfotografowana i bardzo dobrze zagrana. Ale nie wzrusza niestety, pozostając jedną z wielu, gdzieś po drodze mijanych i dość szybko zapominanych.
-
Jest zatem i wybuchowo, i szybko oraz zabawnie. Im bliżej finału, tym dowcip przyspiesza równomiernie z tempem akcji. Tym samym ostatnią, ale z całą pewnością nie ostateczną odsłonę serii, należy uznać za udaną i swobodnie polecić nie tylko fanom.
-
Tak spokojnego, łagodnego i bezpiecznego filmu dawno już na naszych ekranach nie było.
-
Niezwykle sprawne i efektowne kino, wpisujące się w ramy filmowego widowiska, chociaż też wielkim nazwać go nie można.
-
O takich filmach można pisać całe rozprawy, eseje, ale przede wszystkim trzeba je oglądać i doświadczać.