Sławomir Płatek
Krytyk-
Zrobienie filmu o Dywizjonie 303 opowiadającego o płaczu, klęsce i upadku mitów byłoby absurdem. Otrzymaliśmy zamiast tego naprawdę dobrą produkcję o zwycięstwie, do tego bliską faktom historycznym.
-
W tej recenzji padnie wiele krytycznych słów, jednak w pierwszej kolejności chcę powiedzieć, że jest to dobry film, wart obejrzenia, potrzebny, chwilami poruszający, spełniający minimum, aby cokolwiek reprezentował nie tylko w Polsce, ale i na świecie.
-
Liczyłem na Player One, nie tylko ze względu na osobiste sentymenty do lat 80., ale i z powodu podobieństw w idei właśnie do A.I. To jednak nie ten poziom, chwile zachwytu znikają w zalewie chwil rozczarowania okropnościami w stylu przeładowanego kina akcji. Do tego ilość kodów do rozszyfrowania przekracza sens percepcji kina, staje się materiałem badawczym, a nie rozrywką dla inteligentnego widza.
-
Ktoś musiał nakręcić ten "film niemożliwy". Ekipa zrobiła to więc tak, jak się dało i chwała im za to. Można było gorzej, ale lepiej chyba już nie.
-
Widzę wady tej produkcji, co nie oznacza, że uważam ją za złą. Być może moja krytyka jest reakcją na bezkrytyczne uwielbienie "od pierwszego wejrzenia", z jakim spotkał się ten film.
-
Kiepsko opanowane reguły gry prowadzą do filmu ociężałego, monotonnego, chwilami wręcz irytującego.
-
Nie da się niestety obronić tezy, że ten film jest czymkolwiek więcej niż space-horrorem.
-
Wartkie kino przygodowe o charakterze absolutnie i skończenie rozrywkowym.
-
Może się słusznie podobać i równie słusznie - nie podobać.
-
Zanosiło się też przez jakiś czas na niskobudżetowy dramat jednego bohatera, ale nic z tych rzeczy. Kawał dobrego kina gatunkowego.
-
Nie jestem jednak w stanie ustalić sensu i treści tej fabuły, pozostaje mi jedynie ocenić zgodnie z własnymi odczuciami. Kilka punktów za starania, za lepsze momenty i za klimat.
-
Ciasnota planów wynikająca z braku "oddechu" plenerowego, nadmierna płynność, nocne ujęcia z nienaturalnym oświetleniem - wszystko to zionie sztucznością.
-
Otrzymaliśmy kino bez wątpienia widowiskowe. Warstwa wizualna jest perfekcyjna. Początek tego dość długiego filmu doskonale wprowadza w nastrój. Całość jest raczej spójna logicznie i konsekwentna, choć, jak pisałem, przewidywalna i strywializowana.
-
Podkreślana w komentarzach warstwa psychologiczna wydaje mi się mało wiarygodna. Fakt, że bliżej mu do dramatu niż do horroru, jest to jednak słaby dramat i gdyby nie hordy zombie, byłby nie do oglądania.
-
Genovese dobrał się do tego, o czym każdy myśli, ale niekoniecznie chce mówić - i wygrał na tym niezły film.
-
Podczas projekcji byłem znacznie częściej wzruszony niż poirytowany.
-
Zakończyłem projekcję z poczuciem, że ktoś chciał mnie w bardzo skomplikowany sposób nabrać na to, że obejrzałem wybitny film, a tak naprawdę obejrzałem przebiegłą próbę upozowania na wybitny film.
-
Można policzyć kilka plusów za próbę odświeżenia thrillera, ale też kilka minusów za schematyzm, który jednocześnie z tym odświeżeniem utrzymuje się przez cały film.
-
Może zainteresować tych, którzy z noir mieli bardzo mało do czynienia, dla innych będą to po prostu popłuczyny.
-
Jest po prostu wzruszający.
-
Najmocniejszą stroną jest realizm psychologiczny. Natomiast tego rodzaju obraz kręci się jednak zwykle "po coś" i nie chcę wierzyć, że chodzi o jakąś naukę tolerancji dla mniejszości.
-
Akcja nie daje napięcia, fabuła nie podnosi żadnej interesującej kwestii. Wizualne wystylizowanie na późne lata 80. jest miłe dla oka, ale zaburzone wspomnianą sztucznością skądinąd imponujących efektów specjalnych.
-
Jak już się wejdzie w ten klimat, zostaje się z całkiem miłą niespodzianką: wciąż istnieje kino surrealistyczne i wciąż można je robić po prostu dobrze, twórczo.
-
Doceniam ten film jako ciepłą opowieść o ludziach i "film kulinarny", ładnie wpisujący się w tradycję wszelkich Uczt Babette. Jednocześnie brakuje mi czegoś uchwytnego poza tym właśnie ciepłem i "bombardowaniem miłością".
-
Wydał mi się nieco patetyczny.
-
Nudzić się na wysokobudżetowym, perfekcyjnie zrealizowanym filmie akcji. Sytuacja - oksymoron, jednak zdarzyła mi się wczoraj wieczorem.
-
Zdecydowanie naładowany wiarą w resocjalizacyjną moc systemu. Może jest w tym trochę propagandy, ale tak naprawdę jest mi to trudno zweryfikować. Trzeba natomiast podkreślić znakomite aktorstwo.
-
Pracownicy tego przedsięwzięcia mieli doskonale rozpisane na czym polega kino nowej przygody i odrobili lekcje. Udźwiękowienie, efekty specjalne, warstwa komputerowa, wszystko jest zrobione jak należy i - pomijając wymienione niedoskonałości - to wzorcowa realizacja.
-
Realizacja jest technicznie bez zarzutu, a wymowa i pomysłowość zdecydowanie nieprzeciętne.
-
Wszystko oczywiście przerysowane, czasami naiwnie mało wiarygodne. Jednak ilustracja tych stanów uporczywego dochodzenia do granic jest czytelna i jako ilustracja spełnia swoją rolę.
-
Uważam, że posługiwanie się chwytliwą metodą artystyczną w celu prania mózgów jest obrzydliwe.
-
Żeby dostać Oscara, trzeba nakręcić film poprawny.
-
Byłby to być może film o załamaniu wartości wspomnianego hasła "USA", gdyby postawiono na większą wyrazistość. Postawiono jednak na akcję i wybuchy.
-
Obraz jest świetnie przemyślany. Jeśli kogoś interesuje psychologia, znajdzie tu bardzo interesujące studium. Ale można też oczywiście obejrzeć po prostu jako ciekawą historię o zagrożeniu.
-
Realizacyjnie sprawne, intryga toczy się interesująco i zgodnie z regułami konwencji melodramatu wojennego. W żadnym wypadku nie odkrywcze, ale przyjemne w oglądaniu.
-
Zostałem mile zaskoczony zarówno sposobem, z jakim poradzono sobie z "czarowaniem", jak i ciekawie skonstruowaną historią. Co ważne - efekty komputerowe są efektowne. Nieprzyzwoicie efektowne.
-
Warto obejrzeć opisywany obraz, a nawet chwilę się przy nim zatrzymać.
-
Cholernie życiowy i cholernie prawdziwy. Jeśli przekopać się przez warstwy kodów i symboli, jeśli dotrzeć do warstwy psychologicznej, to tam naprawdę jest co oglądać.
-
-
Terminator z autyzmem. Byłby to materiał na komedię, gdyby nie fakt, że to jest na serio.
-
Bawiłem się dobrze, wiedziałem na jakie kino się decyduję, nie żałuję czasu.
-
Tłuką się po prostu na tle komputerowych krajobrazów i tyle.